sobota, 31 października 2015

Potworne gacie

Ula na Halloween dostała strój czarownicy, no to Bartkowi też się coś należało. Uszyłam mu potworne gacie :)


Wykrój pochodzi z Ottobre. Są to drugie spodnie z tego wykroju - pierwsze, w pandy jeszcze czekają na pokazanie. Wiwat chronologia!

piątek, 30 października 2015

Strój czarownicy

Dzisiaj chyba we wszystkich przedszkolach odbył się bal halloweenowy. Chłopcy do wyboru mają różne przebrania - kościotrupy, zombi, wampiry i inne duchy. Dziewczynki jakoś mają mniejszy wybór - króluje czarownica. Uli już w zeszłym roku kupiłam kapelusz, ale wtedy na bal nie poszła, bo się przeziębiła. W tym roku dostałam bojowe zadanie: uszyć pelerynę.


Mimo wczorajszej przymiarki gotowej peleryny, dzisiaj rano się obudziła i pierwsze co powiedziała, to: mówiłam, że nie zdążysz uszyć mi peleryny... Nie ma to jak wiara dziecka w matkę :)

czwartek, 29 października 2015

Bluza z sercem

Uwzięłam się na dresówkę w kropelki, bo jak już się w końcu zdecydowałam ją pociąć, to chcę wykorzystać każdy, nawet najmniejszy kawałek. Pokazywałam Wam wcześniej kropelkową czapkę, a po niej, z pozostałych większych kawałków uszyłam Uli bluzę z sercem.


Pierwszy raz szyłam z Ottobre i trochę się bałam, czy na pewno wybrałam dobry rozmiar, ale wyszło ok.

sobota, 24 października 2015

Mucha dla młodego człowieka

Aż trudno w to uwierzyć, ale Bartek niedługo będzie miał już rok! Nie wiem, jak ten czas tak szybko zleciał, bo przecież dzień, w którym zaczęły się skurcze pamiętam, jak by to było wczoraj. Potem taki mały szkrabek z każdym dniem był coraz większy i zdobywał coraz to nowe umiejętności. A dzisiaj już próbuje samodzielnie stawać i pewnie lada dzień zacznie chodzić. Ma też swoje zdanie i potrafi głośno dopominać się swego!
Niedługo czeka nas impreza na roczek, a solenizant musi elegancko wyglądać. Uszyłam mu więc muszkę :)


Muszkę uszyłam według tego tutorialu.

wtorek, 20 października 2015

Czapka kropelkowa z kokardą

To jest po prostu oburzające! Dziecko mi wzięło i przez lato wyrosło ze wszystkich czapek. Zimową jakiś czas temu kupiłam na promocji, ale brakowało nam takiej przejściowej, jesiennej. No to co, ja nie uszyję? :) Rach, ciach i gotowe:



poniedziałek, 19 października 2015

Spóźniona kurteczka dresowa

Niby dużo szyję, ale i tak się ze wszystkim nie wyrabiam. O tej bluzie dla Bartka myślałam już latem, ale przecież miałam jeszcze dużo czasu, więc wszystko inne było ważniejsze. Jak się w końcu za nią zabrałam, to na tyle się ochłodziło, że Młody nosi już ciepłą kurtkę. Tak więc się narobiłam, a bluza leży nienoszona, ba na dwór to już nie wystarczy, a po domu jest za ciepła, eh. Jedyna nadzieja, że jeszcze na wiosnę z niej nie wyrośnie i się jeszcze przyda, bo szkoda.
Ale o czym właściwie mowa? O tym:


Uszyłam bluzę dresową, ale ocieplaną polarem, więc jest bardzo ciepła i przytulaśna :)

piątek, 16 października 2015

Swetrzysko z kominem

Jak już Wam się wcześniej przyznałam, uprawiam hazard tkaninowy i nie zawsze dobrze trafiam. Ten szary materiał to był jeden z takich niewypałów - otworzyłam paczkę, wzięłam go do ręki i zonk. Niby dzianina, ale gruba niesamowicie, mechata i od środka i od zewnątrz, w dodatku w kolorze zmieszanego pieprzu z solą. Za gruba na dresy dla dzieci (a o tym myślałam, zamawiając ją) i w ogóle nie wiedziałam co z nią zrobić, więc odłożyłam z niesmakiem do kartonu. Za to ten polar w rzeczywistości okazał się jeszcze bardziej turkusowy, niż na zdjęciu. Miodzio :) Czyli jest 1:1.


I tak sobie ten materiał leżał i czekał na wenę. Olśnienie przyszło wraz z najnowszym numerem Burdy. Zobaczyłam w nim wielkie swetrzysko z kominem i już wiedziałam, że ten materiał idealnie się nada.

poniedziałek, 12 października 2015

Mil Pasos w wersji lace, czyli chusta idealna

Wreszcie, po wielu próbach znalazłam swoją chustę idealną! Jest lekka, zwiewna, a jednocześnie jest jej tak dużo, że mogę się nią milion razy omotać, czyli dokładnie tak, jak lubię :) Do tego prosty, acz efektowny wzór i moje ulubione kolory. Aż żałuję, że tak szybko się ochłodziło i już jej nie ponoszę, eh.
Wzór to Mil Pasos Asji Knits. Polecam go z całego serca, bo jest bardzo prosto rozpisany, do tego ażur jest mało skomplikowany, czyli szybko można go zapamiętać i nie trzeba ciągle liczyć oczek i zerkać w papiery. Ale o tym wszystkim już Wam pisałam tutaj.



czwartek, 8 października 2015

Koszyk sznurkowy

Zmagań ze sznurkiem ciąg dalszy :)


Tym razem jednak druty zamieniłam na szydełko, a właściwie szydło, bo takie grube :) Koszyk wyszedł taki nieduży, bo bardziej chciałam wypróbować technikę, zanim zacznie mnie boleć nadgarstek.

wtorek, 6 października 2015

Bluzka na przyszłe lato i komin gratis

Dzianinę w kwiatki kupiłam jeszcze bodajże wiosną, na początku chciałam z niej uszyć tunikę, potem plan był na bluzkę z innej dzianiny, a z tej tylko doszyć falbaniastą spódniczkę, ale nie do końca mogłam się zdecydować. Aż w końcu jesienią uszyłam bluzkę na lato :) Brawo ja!



sobota, 3 października 2015

Batikowe bluzy dla dzieci

Posiadanie dzieci jest bardzo ekonomiczne. A przynajmniej jeśli chodzi o zużycie materiału. No bo kupiłam półtora metra dzianiny, z której uszyłam sobie spodnie. Zostały resztki, z których dla osoby dorosłej już nic się nie uszyje. A tu proszę, jeszcze się udało wykroić dwie bluzy dla dzieci. I teraz to dopiero zostały resztki, z których już się nic nie da zrobić. Aż się boję, co będę robić z resztkami materiałów jak mi dzieci wyrosną!!!


czwartek, 1 października 2015

Spodnie dresowe de lux

Lubię hazard... ale tylko przy kupowaniu tkanin :) Hazard ten uprawiam na allegro, kupując tanie materiały, których aukcje mają marne zdjęcia i bardzo zdawkowe opisy (prawie wszystko jest opisane po prostu jako dzianina :)). Ale cena robi swoje i nie mogę sobie odmówić tego kliknięcia w kup teraz. Rozpakowywanie paczki daje niesamowitego kopa adrenaliny: albo trafiłam na ciekawe sztuki, albo wtopiłam i teraz będę główkować, co z tym fantem począć...
Z bardziej udanych zakupów mogę wymienić materiał na tą spódniczkę, pasiasty na sukienkę był ekstra, natomiast dzianina w balony na te spodnie mogła by być bardziej miękka. Jednakże żadna tkanina nie wywołała takiego zachwytu jak poniższy batik. No po prostu cud, miód i orzeszki! Opisany jako dzianina, ale ja bym spokojnie nazwała to dresówką pętelką, miękka, miła, nie za cienka, nie za gruba, no i ten wzór! Jak ją wyjęłam z paczki, to aż sama nie mogłam sobie wybaczyć, że zamówiłam tylko 1,5 metra.
Błąd czym prędzej naprawiłam i zamówiłam kolejne 6 metrów, po dwa z każdego z trzech kolorów :D Mój zachwyt nad tym materiałem wyraża poniższe zdjęcie:


No ale wracając do meritum posta - uszyłam sobie spodnie dresowe de lux.


De lux, bo elegancko wszyłam kieszenie, dodatkowo wloty ozdobiłam wypustką. Nawet użyłam stopki do robienia dziurek na guziki do obszycia otworów na wciągnięcie gumki w pasie. No po prostu full wypas.


I wszystko by było super, gdybym tylko wybrała lepszy wykrój :( Niestety, model 114 z burdy 5/2015 był tragicznym wyborem. Już na wstępie podejrzewałam, że nogawki będą za krótkie, więc je wydłużyłam i dodałam szerokie ściągacze. To są pierwsze uszyte przeze mnie spodnie, więc zabrakło mi doświadczenia, do oceny, jak będę leżały w kroku. Leżą tragicznie, a właściwie, to nie leżą, a wiszą. Nie wiem, jaki był zamysł projektanta, ale albo spodnie miały mieć krok do kolan, albo pas pod samymi cyckami. Żadna z tych opcji mi nie pasuje, więc jeszcze przed wszyciem paska, obcięłam tyle, na ile mi pozwalały już wszyte kieszenie. Niewiele to pomogło, bo spodnie są za wysokie, za szerokie i ogólnie koszmarny się robi z przodu wór.
Nie tracąc nadziei, że może mi to nie będzie przeszkadzać, założyłam spodnie na spacer, ale ten wór z przodu doprowadzał mnie do zgrzytania zębami, a wzrok mi sam cały czas wędrował w te worowate okolice. Zgroza. Decyzja zapadła - spodnie zostały gruntownie pocięte i będę je zszywać na nowo. Może za drugim razem wyjdą lepiej :) Tak więc oglądacie zdjęcia z jedynego publicznego wystąpienia, już nieistniejących spodni...


Spodnie pozowały na plaży w Ustce. Zagnało nas w okolice Słupska, więc mając chwilę czasu wyskoczyliśmy na dosłownie 10 minut na plażę. Akurat chmury się rozeszły i wyszło słońce, zrobiło się całkiem ciepło, więc złapaliśmy ostatnie chwile odchodzącego lata. Tak się spieszyłam ze zrobieniem zdjęć, zanim dzieciaki się znudzą i będzie trzeba wracać, że zapomniałam, że specjalnie taszczyłam aparat i mąż na szybko pstrykał mi zdjęcia komórką, eh.


Na zdjęciach na płasko widać, że jakoś strasznie dużo materiału jest w okolicach pasa.


I zbliżenie na kieszenie, z których jestem bardzo dumna :)


Mam nadzieję, że po poprawkach spodnie będą lepiej leżały, bo materiał mi się bardzo podoba i szkoda, żeby się zmarnował.


Na koniec bonusowo baletnica nadmorska :)


:D

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...