Potworne gacie

Ula na Halloween dostała strój czarownicy, no to Bartkowi też się coś należało. Uszyłam mu potworne gacie :)

Wykrój pochodzi z Ottobre. Są to drugie spodnie z tego wykroju - pierwsze, w pandy jeszcze czekają na pokazanie. Wiwat chronologia!

Materiał urzekł mnie od pierwszego wejrzenia i nie mogłam mu się oprzeć. Potwory są po prostu przesłodkie :)

W oryginalnym wykroju są kieszenie, a ja z nich zrezygnowałam, bo po co małemu dziecku kieszenie? Powstał więc problem, jak oznaczyć przód spodni - dla tatusia :) Wykorzystałam wiązanie na sznurek. Jest tylko atrapą, bo w pasie jest gumka. Efekt całkiem mi się podoba, wygląda full profeska :)

Szwy w kroku przeszyłam ściegiem ozdobnym. W końcu, jak w maszynie są, to trzeba zacząć je wykorzystywać! Szew ozdobny dodatkowo wzmocnił przeszycie i unieruchomił zapasy na szwy.

Wykrój jest dosyć śmieszny, bo ma sporą stawkę w kroku. Dzięki temu Młody może praktycznie zrobić szpagat poprzeczny i nic go nie będzie krępować.

Dotychczas szyłam głównie z burdy i nieraz się wkurzałam, na ich zagmatwane opisy szycia. Ottobre, z kolei przegina w drugą stronę. Instrukcja sprowadza się do lakonicznego - zszyj ze sobą wszystkie części. Przez chwilę miałam zagwostkę, jak wszyć ten krok, ale w końcu się udało :)

Nogawki, zgodnie z instrukcją są podwinięte i przeszyte podwójną igłą. Wygląda fajnie, ale lepsze są ściągacze, bo już widzę, że Młodemu zsuwają się nogawki na stopy.

Pozostając w halloweenowym temacie - ozdobiłam też dyniami balkon. Teraz jest przyjemnie, jesiennie. Aż miło się za okno patrzy.

Dzieciom bardzo się dynie podobają, szczególnie po zmroku, gdy dynia szczerzy swe szczerbate zęby :)

Pozdrawiam Was jesiennie!