Zmagań ze sznurkiem ciąg dalszy :)
Tym razem jednak druty zamieniłam na szydełko, a właściwie szydło, bo takie grube :) Koszyk wyszedł taki nieduży, bo bardziej chciałam wypróbować technikę, zanim zacznie mnie boleć nadgarstek.
W porównaniu z pierwszą, nieudaną próbą dziergania kosza, zmieniłam półsłupki na słupki i poszło o wiele szybciej. Efekt też mi się bardziej podoba, bo nie jest taki zbity i sztywny.
Sznurek fajnie trzyma kształt, nic się nie załamuje.
Z uchwytów też jestem zadowolona :) Jeszcze mi sznurka zostało, spróbuję zrobić mój wymarzony, większy kosz. Może starczy mi sznurka.
A tak się prezentuje na półce, w pokoju Uli, bo koszyk jej się dostał :)
Z literek, które wisiały pod półką pozostało tylko U, bo resztę Ula już dawno urwała, a ja się nie mogę zmobilizować, żeby je z powrotem powiesić. Wstyd!
i bardzo fajny jest.
OdpowiedzUsuńŚliczny koszyk :-) Piękne kolory - świetnie wygląda na półce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Fajowy koszyk. Nie duży ale baaardzo wdzięczny :) Super wygląda.
OdpowiedzUsuńbardzo fajny koszyk :)
OdpowiedzUsuńFajny blog. Podobają mi się i Twoje prace i zdjęcia. Będę zaglądać!
OdpowiedzUsuńZapraszam, ja Twoją fanką jestem już od dawna :)
Usuń