Jakoś tak wyszło, że kobitki upodobały sobie naszyjniki materiałowe i przed świętami miałam do zrobienia kilka sztuk w różnych wariantach kolorystycznych. Żeby Was nie zanudzać pokażę je wszystkie za jednym zamachem:
granatowe z różowym koralem ceramicznym
błękitne z niebieskimi koralikami
i zielone z beżowym kamieniem
środa, 29 grudnia 2010
środa, 22 grudnia 2010
Brochogigantus
Pierwsza tak duża broszka w moim wykonaniu. Ma około 15cm i jest dość przestrzenna - chociaż tego na zdjęciu akurat nie widać. Jest wrzosowo-szara z dodatkami turkusu. Wewnątrz kwiatków są pasemka jedwabiu. Broszka ma służyć do spinania płaszcza, więc dlatego ma tak solidne rozmiary.
Tęsknie już do światła letniego - zimą robienie zdjęć to jakaś masakra :(
Tęsknie już do światła letniego - zimą robienie zdjęć to jakaś masakra :(
poniedziałek, 13 grudnia 2010
Swetr na metr
Mała zajawka ukończonego dzieła - sweter długaśny (2 metry 40 cm) do poskładania jak łamigłówka :) Zajmował mi ostatnie zimowe popołudnia i jednocześnie dostarczał dreszczyku emocji - starczy wełny, czy nie starczy :P Starczyło, sweter a właściwie o kamizelka już jest pozszywany, czeka jeszcze na obfocenie.
:)
Jeszcze zdjęcie pokazujące długość swetra:
środa, 8 grudnia 2010
Wrzosowe koraluchy
Model juz znany, ale tym razem w nowych kolorach:
Kolory w realu troche cieplejsze szaro-wrzosowo-różowe, z niewielkim akcentem granatu.
P.S. Dawno juz nie bralam udzialu w zadnym candy, wiec sprobowalam u Licho Nie Spi. Moze sie uda :)
Kolory w realu troche cieplejsze szaro-wrzosowo-różowe, z niewielkim akcentem granatu.
P.S. Dawno juz nie bralam udzialu w zadnym candy, wiec sprobowalam u Licho Nie Spi. Moze sie uda :)
piątek, 26 listopada 2010
Sloneczne koraluszki
Dawno jakoś nie robiłam nic z filcu. Może przez to, że jestem ostatnio zaganiana, a na jedno filcowe posiedzenie trzeba poświęcić minimum godzinkę, bo inaczej to nie ma co całego warsztatu rozkładać. Bardziej mi pasowały druty, bo można na chwilke przysiąść w fotelu i machnąć kilka rządków, bez robienia wielkiego bałaganu. Zbliżam się już do końca dzieła, więc niedługo pokażę, a w między czasie pokaże korale, kóre niedawno udało mi się ukończyć:
Koraluch wyszyty jest cekinami, koralikami przywiezionymi z pchlego targu w Berlinie, a na środku jest kawałek nursztynu od siostry :) Aha, kwiatkowe cekinki tez sa z Berlina.
niedziela, 21 listopada 2010
Zegar dwuserwetkowy
Powracając do głównego tematu wytworów, chciałabym pokazać zegar, który powstawał bardzo wolno. Najpierw najłatwiejsza część - czyli zakup. Potem musiał sporo odleżeć czekając na lepsze czasy. Później biłam się z myślami jak go wykończyć. W ostateczności zdecydowałam się na dwie serwetki - w oryginale złote, po kontakcie z lakierem niestety lekko zzieleniały.
Z pomocą M (eh, kobiety i technika :) udało sie zamocować mechanizm, a po kilku wygiętych gwoździach zegar wisi już na ścianie. Brakuje mi jednak cyferek, bo ciężko odczytać godzinę. Może kiedyś jakieś dodam, albo i nie :)
sobota, 20 listopada 2010
Rozwiązanie zagadki
Dziękuje za komentarze pod poprzednim postem - miło jest wiedzieć, że ktoś tu jednak zagląda :)
Ten dziwny gliniany przedmiot to... berberska szminka! Na glinie jest umieszczony sproszkowany barwnik. Wystarczy go potrzeć poślinionym palcem, rozetrzeć na wargach i makijarz rodem z MaxFactor gotowy :) Troche tylko mało poręczna ta szminka - do torebki sie nie zmieści :)
Ten dziwny gliniany przedmiot to... berberska szminka! Na glinie jest umieszczony sproszkowany barwnik. Wystarczy go potrzeć poślinionym palcem, rozetrzeć na wargach i makijarz rodem z MaxFactor gotowy :) Troche tylko mało poręczna ta szminka - do torebki sie nie zmieści :)
piątek, 12 listopada 2010
Shopping w Maroku :)
I już po urlopie! Wróciliśmy cali i zdrowi, pełni wrażeń :) Ku mojemu zaskoczeniu zwiedzanie marokańskich miast to był jeden wielki shopping! Medyny - czyli stare części miast to jedno wielkie targowisko. Handlują tu wszyscy i wszystkim. No więc nie byłabym sobą, gdybym z wyprawy nie wróciła z pustymi rękami :P
Poniżej krótki przegląd moich łupów :)
Zboczenie filcowe juz od początku wyprawy kazało mi szukać suków z wełną :P I nie zawiodłam się, znalazłam suk farbiarzy, ale o tym w następnym poście. Tutaj pokażę wełnę jaką kupiłam - tak eksperymentalnie, bo byłam ciekawa, czy da się wfilcować do mojej czesanki.
W Fezie zwiedziliśmy garbarnie (niezapomniane przeżycie węchowe), więc nie mogłam się oprzeć i zakupiłam kilka rzeczy ze skóry. Na swoje rozgrzeszenie mam fakt, iż kosztowały tyle, co w Polsce chińska cerata zwana szumnie ekoskórą.
Czerwona torebka:
Poniżej krótki przegląd moich łupów :)
Zboczenie filcowe juz od początku wyprawy kazało mi szukać suków z wełną :P I nie zawiodłam się, znalazłam suk farbiarzy, ale o tym w następnym poście. Tutaj pokażę wełnę jaką kupiłam - tak eksperymentalnie, bo byłam ciekawa, czy da się wfilcować do mojej czesanki.
W Fezie zwiedziliśmy garbarnie (niezapomniane przeżycie węchowe), więc nie mogłam się oprzeć i zakupiłam kilka rzeczy ze skóry. Na swoje rozgrzeszenie mam fakt, iż kosztowały tyle, co w Polsce chińska cerata zwana szumnie ekoskórą.
Czerwona torebka:
Skórzane balerinki i papucie. Ponoć to ręczna robota. Ciekawostką są dla mnie podeszwy ze skóry - ciekawa jestem jak się będzie chodziło.
Oczopląsu dostałam przy kramach z pasmanterią. Takiej ferii barw to ja jeszcze nie widziałam! Spędziłam chyba z 15 minut podejmując decyzję jakie kolory nitek jedwabnych kupić :) Nitki są nawinięte na bambusowe kijki, które wzbudziły ciekawość celnika na frankfurckim lotnisku. Do tego kupiłam kilka guziczków - śmiesznych węzełków ze sznurka, które ozdabiają arabskie dżalabije.
Potem już standardowo nabyłam kilka par kolczyków i breloczków:
Ładnie haftowaną tunikę:
A z rzeczy różnych: pachnidło w kostce - ponoć to ambra, skrzyneczkę z drewna tui, przyprawy do kuskusu. Mój M na pocieszenie dostał od sprzedawcy naturalne wykałaczki do zębów - czyli ususzony kwiatostan czegoś :)
Uff, wyszło jednak, że chyba jestem zakupoholiczką :) To na koniec mała zagadka - co to jest?
wtorek, 2 listopada 2010
piątek, 29 października 2010
Kolornik
O rany! Minął miesiąc od ostatniego posta. Ale ten czas leci! Nic nie pisałam, ale to nie znaczy, że nic nie tworzyłam :) To znaczy tylko, że mój słomiany zapał osiągnął maksimum - mam kilka projektów rozgrzebanych i nie ukończonych. Tak na szybko, niejako zmuszona potrzebą chwili zrobiłam próbnik kolorów czesanki, jaką posiadam. Nie zdawałam sobie sprawy, że mam już 37 kolorów! To się chyba kwalifikuje jako nałóg :)
(Chyba nie muszę pisać, że zdjęcia nie oddają prawdziwych kolorów czesanki :)
A tu wszystkie kłębki razem w pamiątkowym zdjęciu rodzinnym :)
Jeszcze tylko pozostało mi dorobić okładkę i ful wypas kolornik gotowy :) Ale to już po powrocie z urlopu - witaj Maroko!!!
(Chyba nie muszę pisać, że zdjęcia nie oddają prawdziwych kolorów czesanki :)
A tu wszystkie kłębki razem w pamiątkowym zdjęciu rodzinnym :)
Jeszcze tylko pozostało mi dorobić okładkę i ful wypas kolornik gotowy :) Ale to już po powrocie z urlopu - witaj Maroko!!!
poniedziałek, 27 września 2010
Pierwszy crack
Cały czas eksperymentuję z nowymi technikami. Postanowiłam spróbować działania cracka. Tym razem pod pędzel trafiła stara ramka z IKEI. Kupiłam ją już dawno temu, zabejcowałam na machoń i tak sobie stała. Miałam wątpliwości jak będzie trzymał się crack i farba akrylowa na bejcy, ale na razie jest OK.
Już wiem, że jednak wałek do malowania warstwy farby na cracku to nie jest najlepszy pomysł. Nie kryje równomiernie, a przecież nie można poprawiać.
W sumie efekt wyszedł całkiem ciekawy i jestem zadowolona z ramki. Już tylko pozostało wybrać zdjęcie do oprawienia i zawiesić na ścianie :D
poniedziałek, 6 września 2010
Kwadratowy zawrót głowy
Kwadratowe szaleństwo trwa nadal! Wciągnęło mnie na maksa. Każdą wolną chwilę poświęcam na szydełkowanie. Od momentu zrobienia zdjęcia już kwadratów przybyło :D Mam już ich 35 :D Całkiem niezły stosik...
poniedziałek, 30 sierpnia 2010
Nie-Winny Ślub
Kolejny weekend - kolejne wesele - kolejna kartka z życzeniami. Tym razem użyłam papierów Glass of Wine z ILS, tych samych, na których powstał mój album ślubny. Kartka dość skromna - bo robiona na szybko :) Jednakże powiem nieskromnie, że bardzo mi się podoba :D.
Użyłam dziurkaczowych kwiatków do ozdobienia serca, troche brokatu (różowy i biały, którego na zdjęciu nie widać). W środku kieszonka na "prezent" i kartka z życzeniami - syndrom Reksia zapokojony - następlowałam się dowoli :D
środa, 18 sierpnia 2010
Skrzynka w róże
To chyba jeden z moich najdłuższych projektów. Skrzynkę zakupiłam już na początku października zeszłego roku. Długo leżała i czekała na swoją kolej. Na początku kwietnia ją pomalowałam i nakleiłam różyczki - użyłam dwóch różnych serwetek. Potem wyjechałam do Berlina, potem była przeprowadzka i tak sobie leżała i czekała. Jakoś tak w między czasie, co sobie o niej przypomniałam to położyłam kolejną warstwę lakieru. Wyzwaniem było cieniowanie - stwierdzam, że zupełnie nie mam zdolności plastycznych. Najpierw nie mogłam zmieszać koloru, tak żeby uzyskać zbliżony odcień do tego z wieczka, potem jak zaczełam nakładać, to mimo kilku warstw lakieru, tam gdzie były kontury serwetki kolor sie łapał mocno, a na drewnie prawie wogóle :( Więc tylko ogólnie przyciemniłam wokoło motywu, żeby jasna farba za bardzo się nie odcinała i zaprzestałam dzieła zniszczenia.
Po tym niemiłym doświadczeniu skrzynka musiała znowu troche odleżeć. Właściwie to pozostało tylko przyklejenie koronki, ale jakoś straciłam do niej serce. W końcu wczoraj się zmobilizowałam i ją dokończyłam :)
Skrzynka w zamyśle ma pomieścić pamiątki ze ślubu, więc i motyw taki troche sielsko-anielski :D
Po tym niemiłym doświadczeniu skrzynka musiała znowu troche odleżeć. Właściwie to pozostało tylko przyklejenie koronki, ale jakoś straciłam do niej serce. W końcu wczoraj się zmobilizowałam i ją dokończyłam :)
Skrzynka w zamyśle ma pomieścić pamiątki ze ślubu, więc i motyw taki troche sielsko-anielski :D
środa, 11 sierpnia 2010
babcine kwadraty
Co łączy portal o wnętrzach mieszkań z szydełkowaniem? Dla mnie wyszło, że całkiem sporo :D
Przeglądając domosferę natknęłam się na ciekawy artykuł o Ingrid i jej stołkach.
Po nitce do kłębka przeszłam do bloga Ingrid. Prezentowane tam prace szydełkowe wpisały się w moje ostatnie przemyślenia poprzeprowadzkowe - znalazłam całkiem spore ilości resztek włóczek w najróżniejszych kolorach i grubościach. Od dawna je przekładam z kąta w kąt, nie bardzo wiedząc co mogę z nich zrobić. Zawsze ciekawiły mnie szydełkowe narzuty wykonane z tzw. "granny squares". Troche pogrzebałam po necie, wypróbowałam kilka wzorów i po pewnych modyfikacjach rozpoczęłam produkcję :D
Mam już sześć kwadratów - ciekawe na ile mi starczy zapału :) Robienie takich kwadracików to ciekawy sposób zagospodarowania resztek włóczek. Ma tylko jeden minus - włóczki są różnej grubości, więc trochę się trzeba nagimnastykować z dopasowaniem wielkości robótki, żeby wszystkie kwadraty wyszły w jednakowym rozmiarze.
Po przeprowadzce nie mogę znaleźć mojego ulubionego rozmiaru szydełka - mam same grubaśne albo bardzo cienkie, więc robię szydełkiem nr 6. Też da radę :Dpiątek, 6 sierpnia 2010
Kartki ślubne
Dwie kartki na ten sam ślub. Panna młoda ma suknię z dodatkami niebieskiego, więc takie też kartki powstały. Pierwsza kartka będzie wręczana przez osobę młodą, więc taka bardziej zwariowana, druga przez osobę "starszą :)", więc bardziej powściągliwa w formie. Ale dość gadania, oto one:
Pierwsza jest w formie kieszonki, z wyjmowanym środkiem z miejscem na życzenia.
i zbliżenie na detale:
Robiąc kartki jestem niezmiennie zdziwiona, ile czasu zajmuje przyklejenie tych wszystkich kwiatków i zdobień :)
Druga kartka jest bardziej tradycyjna w formie:
Zdjęcia robione na szybko, jeszcze klej nie wysechł. Różne oświetlenie ponieważ miałam problem z uchwyceniem prawdziwych kolorów tak na "szybko".
i jeszcze rzut oka na eleganckie wnętrze :):
I to by było na tyle :D
czwartek, 5 sierpnia 2010
Musze się pochwalić :D
Nie wiem jak ja taką wspaniałą informację przegapiłam, ale mój wordbook Ślub trafił jako inspiracja na blog sklepu Scrapiniec!!! :) Było to już strasznie dawno, ale i tak się pochwalę :D
Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających :D
Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających :D
poniedziałek, 2 sierpnia 2010
Kamódka
Jakiś czas temu dostałam od siostry prześliczną malutką komódkę. Przyozdobiłam ją serwetką z japońskimi wzorami i wyszło takie zdecoupażowane cóś:
Śmiesznie się pracowało na takim małym mebelku - wcześniej robiłam spore chusteczniki i skrzynki. Komódkę pomalowałam rozwodnioną farbą, ponieważ chciałam uzyskać widoczny rysunek drewna pod spodem (co na zdjęciach słabo widać).
Fajnie się pracowało z tą serwetką - była taka bardziej papierowa, więc się nie darła przy moczeniu klejem.
A do kompletu dorobiłam klamerki, używając kawalka motywu z serwetki z literkami. Już wiem jak je wykorzystam, ale to pokaże kiedy indziej, jak dzieło będzie skończone :)
Takie zdecoupażowane klamerki widziałam na czyimś blogu, ale nie zapamiętałam na czyim :(
Subskrybuj:
Posty (Atom)