środa, 27 czerwca 2012

Syropomania

Najwyraźniej mam nadmiar wolnego czasu :) Po syropie bzowym na winie powstał jeszcze syrop bzowy klasyczny (według mnie smaczniejszy, bo nie ma tej goryczy):


A także syrop miętowy, zainspirowany przepisem od Bei:


Smakiem przypomina marokańską herbatkę miętową - oni też piją taki słodki ulepek :) Na pewno będzie pyszny jako baza lemoniady w upalne lato (którego nadal nie widać i nie czuć). Miętę osobiście zebrałam w ogródku siostry.

A to jeszcze nie jest moje ostatnie słowo w temacie syropów...

piątek, 22 czerwca 2012

Album Ulowy

Mała Skrzetuska śpi, więc mama harcuje po necie :) A raczej ma chwilę czasu na pokazanie albumu, jaki robi w żółwim tempie. Album oczywiście będzie zawierał zdjęcia Małej Skrzetuskiej, bo jakże inaczej.
Bazą jest album z Ikei, kupiony na wyprzedaży. Nie byłabym sobą, gdybym nie ozdobiła okładki:


Ramka pomalowana perłowym lakierem do paznokci, posypana brokatem. W środku napis stempelkowy. Stwierdzam, że dziwny mam ten alfabet - literki są takie fikuśne, że ciężko przeczytać o co chodzi. W dodatku słabo łapie tusz, albo tusz mam słaby :)


Wypełniłam już nawet pierwszą stronę:


Wizja kolejnych stron już w głowie jest, ale minie pewnie jeszcze dużo czasu, zanim powstaną :)

P.S. Syrop bzowy wyszedł bardzo smaczny, aczkolwiek lekko goryczkowy od wina. Szkoda, że cały czas uparcie pada, bo mam wielką ochotę zrobić jeszcze syropu, tylko tym razem klasycznie, na wodzie.

Pozdrawiam dżdżyście :)

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Czarny bez

Na urodziny dostałam od mojego M. książkę o przyprawach. Przy mojej masakrycznej diecie (Młoda Skrzetuska ma niestety skazę białkową) mogę sobie co najwyżej pooglądać obrazki. I tak oglądając natchnęłam się na przepis na syrop różany, który można zamienić na syrop z czarnego bzu. Ten ostatni rośnie akurat naprzeciwko mojego balkonu, więc stwierdziłam, że spróbuję :)


Kwiaty moczą się teraz dwa dni w białym winie z cytrynami, a potem będzie trzeba je zagotować z cukrem i przelać do butelki. Dotychczas znałam wersję syropu z wodą, więc jestem bardzo ciekawa jak ten będzie smakował.

Muszę się pochwalić obiadem, jaki zrobiłam w niedzielę :) Ryż z szafranem i anyżem, brokuły,  pierś z indyka nadziewana brzoskwiniami, przyprawiona trawą cytrynową i imbirem, macerowana w białym winie, obtoczona w mące ryżowej i usmażona. (Danie całkowicie według mojego pomysłu) Wyszło, skromnie mówiąc, bosko. Zniknęło to w takim tempie, że nie zdążyłam zrobić zdjęcia :)

Muszę znaleźć kogoś, kto się wybiera do Australii, bo przez tą książkę zrobiłam sobie smaka na przyprawę z owoców akacji australijskiej :) Bardzo jestem ciekawa, jak to smakuje...

czwartek, 14 czerwca 2012

Długi weekend na Mazurach

Długi weekend, dzięki uprzejmości firmy mojego M., spędziliśmy w Hotelu Gołębiewski w Mikołajkach. To był pierwszy poważny wyjazd Młodej Skrzetuskiej i muszę powiedzieć, że zniosła go całkiem nieźle :) Udało mi się nawet nadgonić robótkę drutową w trakcie długich godzin jazdy i to pomimo, że Młoda Skrzetuska jest chyba jedynym dzieckiem na świecie, które nie śpi w aucie.
Sam hotel mnie mocno rozczarował - czułam się jak na wakacjach w Egipcie. Wielki moloch, przeciętne jedzenie z bemarów, tłum ludzi i w sumie poza hotelem nie ma specjalnie nic do roboty. Wystrój wnętrz mają mocno psychodeliczny :)


Pobyt uratował aquapark. Mają ciekawe jacuzzi z różnymi leczniczymi roztworami, a także grotę solną i tężnie. Młoda Skrzetuska została po raz pierwszy zanurzona w basenie. Nawet jej się podobało - pewnie myślała, że to taka większa wanienka :) Za to tężnie uznała za świetne miejsce na drzemkę :)


Wypoczęta i wymoczona w jacuzzi pozdrawiam serdecznie wszystkich czytających i komentujących :)

poniedziałek, 4 czerwca 2012

kocyk falisty

Od zawsze marzyłam o szydełkowych falach. Tylko nie wiedziałam, jak się do tego zabrać. Aż zobaczyłam wielki koc Lete i malutki kocyk Izzus - zzieleniałam z zazdrości! Na szczęście zamieściły link do tutoriala i wszystko stało się proste :)


Zajęło mi to bagatela trzy miesiące :) Zaczęłam jeszcze w szpitalu - na szczęście wełna dotarła zaraz po porodzie i mój M. mi ją przywiózł, razem z zapasowymi śpioszkami i pieluszkami :) A potem już było pod górkę - rzadko miałam czas usiąść do robótki.


Zrobiony z czterech motków Alize Diva Batik Design w dwóch kolorach, tak dla urozmaicenia :) Mimo zrobienia próbki, wymiary wyszły trochę inne niż planowane i zostałam z piątym motkiem. Może starczy na jakiś sweterek dla Młodej Skrzetuskiej?


Brzeg obrobiłam trzema rządkami półsłupków i zakończyłam oczkami rakowymi. Przez to, że tak rzadko siadałam do robótki, w pewnym momencie zaczęłam bardzo ciasno szydełkować. Zrobiłam tak spory kawałek, zanim zauważyłam różnicę, a szkoda mi było pruć. No i potem, jak to zwykle bywa wpadłam w drugą skrajność i robiłam zbyt luźno. Tak więc kocyk jest nie do końca prostokątny :)


Ale i tak bardzo mi się podoba i gdyby nie zupełny brak czasu, to porwałabym się na zrobienie takiego w "dorosłym" rozmiarze :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...