środa, 29 sierpnia 2012

Przygoda z BLW

Wiekopomna chwila pierwszego stałego posiłku Młodej Skrzetuskiej nadeszła! (Kaszki i kleiku nie liczę) Została wyposażona w śliniaczek (taki z rękawami i do samych stóp :) i odpowiednie krzesełko. Wszystko z zgodne z zaleceniami BLW. Na pierwszy ogień poszła marchewka. Sięgała po nią z zapałem, gryzła bezzębnymi dziąsłami i memlała. Ciężko powiedzieć czy cokolwiek zjadła, bo sporo wypluła. Jadła jedną rączką, ale druga nie pozostawała bezczynna - ukryła się pod blatem z zapasową marchewką :)


Jestem niemal tak samo dumna z jej zapału, jak i z faktu, że udało nam się kupić krzesełko pasujące kolorami do naszej kuchni i nie będę musiała przez następne dwa lata patrzeć na jakieś ohydne wściekle żarówiaste kolorki, bleh.

czwartek, 23 sierpnia 2012

Ale wieje!

Wiatr się rozhulał i morze rozbujał :)



Głowy urywa, sieka piaskiem po nogach i tylko najodważniejsi stawiają czoła falom...




Panowie ratownicy czujnie się wpatrują w siną dal...


A dzieci babki z piasku lepią.


A Młoda Skrzetuska skończyła wczoraj 6 miesięcy. Ach, jak ten czas szybko leci...


Jakaś taka nostalgiczna się zrobiłam przy tej pogodzie :) A w ramach pociechy zakupiłam internetowo materiały i tasiemki na zabawki dla Młodej i mnóstwo rzemyków i koralików na bransoletki dla siebie (ta tandeta na straganach mnie rozochociła i kipię pomysłami :). Mam nadzieję, że przesyłki będą czekały na mnie po powrocie do domu, bo już mnie ręce świerzbią!

wtorek, 21 sierpnia 2012

Morskie pamiątki

Taaaa, zawsze się dziwię turystom kupującym tandetne pamiątki - tak zwane durnostojki. Ale tym razem sama uległam, i to podwójnie :) Ale jak zwykle usprawiedliwieniem jest Młoda Skrzetuska !


Zakupiłam latarnię morską i łódkę. A wszystko tylko dlatego, że mam zamiar umeblować pokój córki w morskich klimatach. Latarnię, jak przystało na turystę, kupiłam w sklepiku z pamiątkami pod latarnią morską w Rozewiu.


Za łódką się trochę nachodziłam po straganach, bo miałam konkretną wizję, jak ma wyglądać. Ta jest dość bliska ideału, ale nic lepszego nie znalazłam.


Żeby było śmieszniej, to pensjonat, w którym mieszkamy, jest umeblowany na styl morski. Bardzo mi się tu podoba, bo ostatnio biały i niebieski to moje ulubione kolory. Aż szkoda, że wszystkie ubranka dla dziewczynek są różowe...


Na koniec gratisowo zdjęcie nadmorskiego klifu:


Mój M. narzekał w Jarosławcu, że aby dojść do plaży, trzeba było staszczyć wózek po kilkunastu schodach. No to ma za swoje, bo klif w Jastrzębiej Górze jest morderczy, hi hi.

wtorek, 14 sierpnia 2012

Młoda Skrzetuska nad morzem

Dotarliśmy nad samiuteńkie morze. Oto dowód:


Wózek sprawuje się dzielnie, chociaż nie ma łatwo:


Na plaży niestety nie poleżeliśmy, bo mocno wiało i słońca jak na lekarstwo.




Pozostało nam się polansować po straganach. Efekt - okulary przeciwsłoneczne, spinka do włosów, chusta, co się okazała wystarczająco duża na pareo, bluza z kapturem, w przecudne kwiatuszki i misiowym wnętrzem - tak w sam raz na lato :). Jutro ponoć ma być jeszcze gorsza pogoda, więc pewnie pojedziemy do większego miasta polansować się na większych straganach :) Eh, a miał być tani urlop...

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Ostatni motek

Wykorzystałam ostatni motek Alize Diva Batik, który mi został po falistym kocyku, na super bluzeczkę Eleny Nodel Ruffled Summer Top. Nie obyło się bez problemów z rozmiarem - najpierw uznałam, że ten na półroczne dziecko będzie ok, ale po tragedii drutowej stwierdziłam, że wychodzi trochę przyciasny i sprułam, mimo, że miałam już 3/4 gotowe :) Następnie zrobiłam próbkę, dokonałam stosownych wyliczeń i wybrałam rozmiar 4x większy :) No i oczywiście się przeliczyłam, bo bluzeczka wyszła za duża.


Z powodu tragedii drutowej musiałam wrócić do starych drutów z bardzo sztywną żyłką. Magic Loop na nich to było duuuże wyzwanie, ale dałam radę :)
Oczka dodawałam świetną metodą pokazaną przez Intensywnie Kreatywnie - na tylnym żeberku kolejnego oczka. W ogóle nie ma dziur i prawie nie widać dodanego oczka. Jeszcze muszę się nauczyć, jak ładnie nabierać oczka pod pachą, bo wychodzą dziury i połączenie jest dość sztywne.


Z kocyka została mi też końcówka szarego, więc go dodałam w postaci pasków, żeby trochę ożywić sam różowy.


Zużyłam nitkę całkowicie do końca - nie starczyło mi już na zakończenie robótki :) Trochę podumałam i zamknęłam oczka szydełkiem, bez użycia dodatkowej nitki. Też dało radę!

Na drutach mam kolejny sweterek i znów rozmiar wychodzi na oko :-)

sobota, 11 sierpnia 2012

Na śniadanie podano:

Placuszki cukiniowe z wodą różaną, polane musem malinowo-melonowym :)


Oczywiście na mleku ryżowym i jajkach przepiórczych. Tęskni mi się za takim zwykłym twarożkiem...

Czekamy na poprawę pogody, bo chcemy pojechać wypocząć nad nasze polskie morze. (Tak, tak, z Gdyni pojedziemy nad morze, hi hi)

piątek, 3 sierpnia 2012

Ile można jeść mięsa?

No ile można jeść suchego chleba (bez masła) z mięsem??? Co prawda chleb jest własnego wypieku na zakwasie, a kiełbasy i szynki robi i wędzi mój tata, no ale tęskni mi się do serka i twarogu. Dzisiaj w ramach buntu zrobiłam hummus według zmodyfikowanego przepisu Pinkcake.


Sezam niestety uczula tak samo jak białko krowie, więc zastąpiłam go siemieniem lnianym. Dodałam też odrobinę kolendry, kminu rzymskiego oraz świeże liście bazylii i mięty. Wyszedł przepyszny, chociaż mój M. z wielką ostrożnością polizał i się skrzywił :) Eh, nie wie co dobre i zdrowe! Przynajmniej Młoda nie marudzi i dziarsko wcina mleko o smaku czosnku i przypraw wszelakich, co zjada mamusia :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...