Pamiętacie nasze styczniowe craftowe spotkanie i ręcznie farbowane włóczki/materiały? Z najmniejszej szmatki od razu powstało bardzo praktyczne coś - przecież żadna kuchnia nie może się obejść bez ściereczki do wycierania naczyń!
Nawet kolory się idealnie zgrały - farbowanie wyszło w żółte plamy na błękitnym tle :)
Ja tylko obrzuciłam brzegi żeby się nie strzępiło i doszyłam rzepa do mocowania (Jakoś żadne haczyki w zabawce dla dwulatki do mnie nie przemawiały)
Młoda jest bardzo zadowolona i użytkuje rzecz zgodnie z przenaczeniem :D
A żeby nikt nam nie zarzucił, że wychowujemy przyszłą Matkę Polkę, co tylko w garach by siedziała, to dodam, że ostatnio często się zdarzają awarie autka - trzeba wtedy auto ustawić na kanał i wyciągnąć skrzynkę z narzędziami :) A, wizyty hydraulika w kuchni też bywają, bo Młoda zgłasza, że woda jest tylko zimna i też trzeba kluczem francuskim pomajstrować pod zlewem :D
Hehe, bardzo praktycznie :) Patent z rzepem super. A z jakim wdziękiem obsługuje :)
OdpowiedzUsuńW takiej kuchni z taką ściereczką to i ja bym pokucharzyła :)
OdpowiedzUsuń:D Ja też całkiem chętnie się z Młodą bawię w gotowanie :)
Usuń