Tak to już jakoś jest, że zbliżający się wyjazd wyzwala u mnie potrzebę uszycia rzeczy przydatnych w podróży. I zawsze to szycie ma miejsce na ostatnią chwilę :D (Pamiętacie torbę do wózka szytą w noc wylotu?) Tym razem odczułam wielką potrzebę posiadania małego portfelika na zagraniczną walutę (nienawidzę, jak mi się euro miesza w portfelu ze złotówkami) oraz futerału na paszporty, które na lotnisku permanentnie trzeba wyciągać, okazywać do kontroli, po czym znów chować.
Inspiracją do prostego futerału były kopertowe torebki Maryszy. Po prostu genialne w swojej prostocie! A do tego idealnie nadał się pseudo zamszowy metriał, z którego uszyłam już wcześniej etuj na telefon.
Koperta zyskała więc wypustkę z takiej samej tasiemki, aby razem tworzyły komplet. Zapinana jest na wielki guzior wyszukany w starych zapasach guzików, które zakosiłam mojej mamie :D
Portfelik jest taki w sam raz na monety i złożone na pół banknoty. Dodatkowo doszyłam karabińczyk (czy jak tam się to zwie), żeby można było go łatwo do czegoś doczepić i nie zgubić całej kasy, o co w podróży nietrudno :D Pierwszy raz wszywałam zamek, co uważam za wielki sukces! Zamek też jest z zapasów, bo nie chciało mi się szukać po pasmanteriach pasującego kolorem. Ma być recykling i już!
Tak więc powstał całkiem sympatyczny komplet do torebki, który idealnie wpisał się w wyzwanie ArtPiaskownicy - więc go oczywiście zgłaszam :)
A żeby nie było, to już mi chodzi po głowie torba do kompletu! Eh, lista projektów się wydłuża, a czas dostępny na craftowanie się ekstremalnie kurczy :(
O tak! My szyjemy właśnie worki na brudną bieliznę:)
OdpowiedzUsuńOoo, pomysł wart rozważenia :)
OdpowiedzUsuńJutro opublikujemy:)
Usuń