Ta stara prawda jak zwykle się sprawdziła :) Po zrobieniu bransoletki gąsiennicy stwierdziłam, że już więcej takiej nie zrobię. I co? Zrobiłam. Koleżanka z pracy sobie taką zażyczyła, więc "klient nasz pan" :) Powstała fioletowo-szara (fiolet w rzeczywistości jest dużo bardziej intensywny).
Druga koleżanka natomiast, zażyczyła sobie melanżowego grubaska w niebieskościach z kroplą złotego.
Obie chciały zapięcia magnetyczne, więc nie obyło się bez robienia na miarę. Dobrze, że widzimy się codziennie, więc nie było problemu z przymiarkami.
***
A tu jest dokumentacja wielkiej miłości Młodej Skrzetuskiej do maminych bransoletek :D
Niezły lans, co?
U nas lans identyczny! :D
OdpowiedzUsuńLans jak się patrzy, ale te gąsieniczki i mnie kuszą, choć im więcej się im przyglądam tym bardziej ochota mi przechodzi :P Ta kolejna grubaska to zwykły turek czy czyms urozmaicony?
OdpowiedzUsuńCzyli wszystkie dziewczynki tak mają :D
OdpowiedzUsuńGrubaska jest robiona jako zwykły ukośnik.