O takich bransoletkach myślałam już półtora roku temu! W wakacje 2012r. zamówiłam rzemyki i koraliki i tak sobie wszystko w szufladzie leżało. Ale jak sobie poleżało i nabrało mocy urzędowej to powstały za jednym zamachem dwie. Jedna w różu (chyba nie da się pozostać obojętnym na ten kolor, gdy wszystkie ubranka i zabawki dla dziewczynki są różowe!) z zapięciem samoobsługowym (bo inne u mnie nie mają racji bytu :)
Kolor jest różowo- wrzosowy, jednak ciężko zrobić teraz zdjęcia wystarczająco jasne z nieprzekłamanymi kolorami :(
Druga jest biało-szara z pięknym lampworkiem od Yennene. Kropla różowego też się tam znalazła! :)
Ta ma zwykłe zapięcie i dyndającą torebkę. Znalazła już swoją rękę.
Piękne bransoletki, takie delikatne. Materiały, które poleżały w szufladzie zazwyczaj mają ogromną moc :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak się usprawiedliwiam :)
UsuńPiękne połączenie :D Tylko koloru tego nie lubie :P
OdpowiedzUsuńAle sama bransoletka piękna :)
http://kasiewska.blogspot.com/
Piękne, ale ja jakoś nie wierzę magnesom bez blokady i sama dorabiam taki sznureczek zabezpieczający przed zgubieniem..
OdpowiedzUsuń