To chyba jeden z moich najdłuższych projektów. Skrzynkę zakupiłam już na początku października zeszłego roku. Długo leżała i czekała na swoją kolej. Na początku kwietnia ją pomalowałam i nakleiłam różyczki - użyłam dwóch różnych serwetek. Potem wyjechałam do Berlina, potem była przeprowadzka i tak sobie leżała i czekała. Jakoś tak w między czasie, co sobie o niej przypomniałam to położyłam kolejną warstwę lakieru. Wyzwaniem było cieniowanie - stwierdzam, że zupełnie nie mam zdolności plastycznych. Najpierw nie mogłam zmieszać koloru, tak żeby uzyskać zbliżony odcień do tego z wieczka, potem jak zaczełam nakładać, to mimo kilku warstw lakieru, tam gdzie były kontury serwetki kolor sie łapał mocno, a na drewnie prawie wogóle :( Więc tylko ogólnie przyciemniłam wokoło motywu, żeby jasna farba za bardzo się nie odcinała i zaprzestałam dzieła zniszczenia.
Po tym niemiłym doświadczeniu skrzynka musiała znowu troche odleżeć. Właściwie to pozostało tylko przyklejenie koronki, ale jakoś straciłam do niej serce. W końcu wczoraj się zmobilizowałam i ją dokończyłam :)
Skrzynka w zamyśle ma pomieścić pamiątki ze ślubu, więc i motyw taki troche sielsko-anielski :D
Wyszła bardzo romantyczna:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Prześliczna skrzynka! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŚliczna i romantyczna:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dziękuję i cieszę się, że skrzynka się podoba! :D
OdpowiedzUsuńpiękność!
OdpowiedzUsuńJest piękna...
OdpowiedzUsuń