wtorek, 31 marca 2015

Z ospą, ale w nowej piżamie

Marzec to jeden wielki ciąg chorobowy - jak jedno dziecko zdrowiało, to chorowało drugie - z wielką kulminacją, niczym w tragedii greckiej, w postaci ospy. Grrr, niech ta wiosna w końcu przyjdzie! Tak więc Młodą odesłali dzisiaj z przedszkola z krostami i święta zapowiadają się nam wesolutko. Ale jak już chorować, to przynajmniej w nowej piżamce :)


Górę uszyłam z dwóch moich t-T-shirtów, które były na tyle bezczelne, że się wzięły i się skurczyły w praniu :) Model, to sprawdzona bluza z Burdy (z tego samego wykroju powstała malowana bluza). Spodnie natomiast z braku odpowiedniego wykroju skopiowałam z jej obecnej piżamy. I doprawdy nie mam pojęcia, jak mi się to udało, że wyszły duuuużo za duże :)


Szyłam całość na overlocku, jedynie plisę dekoltu przestębnowałam na zwykłej maszynie i niestety spowodowało to pofałdowanie całości, eh. Po upraniu i przeprasowaniu trochę się poprawiło. Z mankietami dla odmiany nie miałam żadnych problemów, bo wykorzystałam fabrycznie podłożony dół t-shirtów. Dół bluzki przejechałam overlockiem i zostawiłam bez podkładania.


Spodnie uszyłam z miłej flanelki, a dla odróżnienia przodu od tyłu (tak, to ułatwienie dla tatusia) wszyłam metkę z laleczką.


Teraz już wiem, że spodnie lepiej jest szyć według gotowego wykroju, bo układają się tak sobie. Zmykam pudrować krosty...

sobota, 28 marca 2015

Bransoletka do zgarnięcia - candy

Jakaś ta wiosna szara, bura i ponura. Pogoda taka bardziej londyńska się zrobiła, więc trzeba trochę poczarować i wiosnę przywołać :) A nic tak nie rozwesela i nie poprawia nastroju jak biżuteria!


Mam więc dla Was turkusowo-złotą bransoletkę z bursztynowymi zawieszkami i charmsem - serduszkiem ze złotych koralików.


Przy okazji robienia zdjęć bransoletki miałam możliwość zrobić sesję zdjęciową moim miętowym skorupom :) To są pozostałości z porcelanowego serwisu mojej babci. Serwis ma chyba więcej lat niż ja. Zachowały się tylko dwie filiżanki, spodeczek, cukiernica i dzbanuszek na mleko z uszczerbionym dziubkiem. Porcelana jest niesamowicie cienka i delikatna.


Ale przejdźmy już do rozdania :) Aby wziąć udział w losowaniu bransoletki należy spełnić kilka warunków:

  1. Zostawić komentarz pod tym postem 
  2. Polubić Twórcze Wytwory na Facebooku => tutaj
  3. Będzie mi miło, jeśli zostaniesz obserwatorem bloga
  4. Udostępnić poniższy banerek z linkiem do tego posta na swoim blogu (osoby nie prowadzące bloga też się bawią z nami)


Pozostawienie komentarza tutaj i na fejsie podwaja szansę w losowaniu!
Zgłaszać się można do 20 kwietnia, następnego dnia postaram się przeprowadzić losowanie i ogłosić szczęśliwego zwycięzcę. (Wysyłka nagrody tylko na terenie Polski!)


Powodzenia! :)

wtorek, 24 marca 2015

Maluka

Wiosna sprzyja porządkom, więc i ja postanowiłam zebrać się w sobie i zacząć uwalniać UFOki. Zaczęłam od najprostszego do uwolnienia - wystarczyło w końcu uprać i zblokować chustę od początku roku zalegającą na blacie w łazience, jak ten wyrzut sumienia.


Dlaczego biedna musiała tyle czasu czekać na zblokowanie?! Bo najpierw trzeba było wynegocjować z niemowlakiem zarekwirowanie mu maty piankowej, na której ma swoje legowisko! Eksmisja Bartka nie była łatwa odkąd chętnie leży na brzuchu i się turla na boki w pogoni za zabawkami - trudno żeby to robił na gołej podłodze. Do tego trzeba było zgrać w czasie brak rozstawionej suszarki z praniem (przy dwójce dzieci są to rzadkie momenty) i dłuższą nieobecność w domu Uli (trzylatka nie przepuści okazji do pobawienia się sterczącymi szpilkami, co mogło by się źle skończyć). W końcu nastąpiła sprzyjająca koniunkcja gwiazd i chustę się udało zblokować :) W sam raz na wiosnę, gdy już wełniane okrycia szyi nie są już potrzebne :)


Trochę danych technicznych - wzór chusty to Maluka, włóczka Alize Lanagold Fine, pół na pół wełna z akrylem. Druty nr 5. Celowo użyłam trochę grubszej włóczki i drutów, bo lubię duże chusty, ale tym razem to niezawiele pomogło. To już w sumie drugie życie chusty, bo pierwsza po skończeniu, przymiarce i intensywnym przekonywaniu samej siebie poszła do sprucia, bo wyszła za malutka, jak na moje potrzeby. (A musicie wiedzieć, ze nienawidzę prucia i robienia drugi raz tego samego). Zmieniłam sposób robienia rzędów skróconych i wyszła trochę większa, ale też szału nie ma. Powinnam spruć całość, łącznie z falbanką i zacząć od nowa, ale do trzeciego razu już mnie nikt nie zmusi!


Dla lepszego efektu połączyłam dwa kolory. Na tym zdjęciu poniżej kolor wyszedł chyba najbardziej zbliżony do faktycznego. Zmieniłam tez sposób zakończenia góry, bo pierwotny, zaproponowany przez autorkę za bardzo się zwijał.


Tradycyjne już zdjęcie na plaskacza podczas blokowania:


I tu muszę się pochwalić nowym nabytkiem - drutami do blokowania za szalone 8 zł! Takie fantastyczne druty wypatrzyłam u mojego taty, który robi modele samolotów i po moich głośnych zachwytach i wypytywaniu skąd takie ma, pojechał do sklepu modelarskiego i mi takie cuda zakupił. Mam dwie grubości. 2mm są sztywniejsze i super trzymają linie prostą, natomiast 1mm są giętkie i łatwo je uformować w łuki. Teraz żadna chusta już mi nie straszna, bo skończyło się wbijanie miliona szpilek pełzając na kolanach po podłodze!


A tak na marginesie, to ta włóczka w nosie miała blokowanie, ale na szczęście sama w miarę dobrze trzyma kształt koronki.


Gdyby ktoś chciał zrobić sobie podobną chustę, to Intensywnie Kreatyna właśnie zamieściła film z instrukcją krok po kroku.

wtorek, 17 marca 2015

Spodnie dresowe dla niemowlaka

Uszyłam już kilka rzeczy dla siebie, jeszcze więcej dla Uli. Bartek był w tym wszystkim poszkodowany, więc tym razem powstało coś dla niego :)


Wykrój pochodzi z listopadowej Burdy. Jeszcze w ciąży zobaczyłam na jakimś blogu, że w tym numerze jest kilka wykrojów dla niemowlaków, więc pobiegłam do kiosku go zakupić. No cóż, było już sporo po terminie wydania, więc musiałam się nieźle nabiegać po różnych kioskach, aby w końcu go dostać :) No i mam! Spokojnie urodziłam syna i poczekałam aż dorośnie do rozmiarów. Po czterech miesiącach pora było zakupić odpowiedni materiał i zdecydować się który rozmiar wykroić :) Zdecydowałam się na 68 (Młody wchodzi już w 74), ale już po skrojeniu coś mi podejrzanie szeroko było. Przyłożyłam inne jego spodenki i różnica była ogromna! Od razu odciachałam zapas na szwy, ale i tak wyszły dużo za szerokie.


Nie byłabym sobą, gdybym wykroju nie zmodyfikowała :) Zrezygnowałam z szelek, dodałam ściągacze przy nogawkach. Całość wyszła ok, ale popatrzyłam i stwierdziłam, że zakładanie tych spodenek przerośnie tatusia i na pewno będę za każdym razem wołana do określenia, gdzie mają przód! No to żeby sobie ułatwić życie dodałam kieszonkę na przedzie :) A żeby nie było wątpliwości do kogo dresik należy, to na kieszonce naszyłam złotymi nićmi literkę B.


Prezentacja dresiku na właścicielu:


Klient zadowolony, bo miękko, miło, luźno i nic w brzuch nie ciśnie, a starym szybko idzie zdejmowanie i zakładanie spodni przy przewijaniu :)

niedziela, 15 marca 2015

Trochę pomarańczowego na poprawę nastroju

Szaro, buro i ponuro u nas dzisiaj za oknami, do tego chore dziecko w domu, więc mam potrzebę stworzenia czegoś energetycznego, słonecznego :) Powstał breloczek:


Pomarańczowy kamień i koralikowa oliwka. Musicie mi uwierzyć na słowo, bo aparat nie chciał współpracować, że koraliki są w kolorze granatowo-fioletowym z pomarańczowymi kropkami :) Zestawienie bardzo energetyczne i aż cieszy oczy, gdy się na nie patrzy!


Jak by ktoś pytał, to breloczek jest wolny, bo ja już po prostu nie mam go do czego przyczepić :)


Zestawienie kolorystyczne powstało pod wpływem wyzwania Żyj kolorowo, więc zgłaszam tam mój breloczek:

środa, 11 marca 2015

Dziękczynne serce

Stwierdzam, że urlop macierzyński mi służy :) Czasu wolnego więcej, niż gdy chodziłam do pracy, można popracować przy dziennym świetle, a nie zarywając noce. Dodatkowo trafiło mi się boskie dziecko (chociaż niektórzy twierdzą, że jak matka szczęśliwa, to i dziecko też :)) Bartuś jest tak uprzejmy, że bez problemu zalicza długą przedpołudniową drzemkę w domu, a ja w tym czasie mogę coś twórczo podłubać. No dobra, mąż jest mniej szczęśliwy, bo marudzi, że powinnam w tym czasie rozpakować zmywarkę, ale trzeba mieć w życiu priorytety :) Po drzemce idziemy na spacer na łono natury, gdzie moje oczy odpoczywają patrząc na drzewa, a nie wgapiają się przez 8 godzin w monitor. Mogłabym tak dłużej, niż tylko rok, byle by za to płacili :)


W podziękowaniu dla teściowej za jej nauki zrobiłam złote serduszko - zawieszkę.


To już drugie (pierwsze pokazałam tu), a tak się rozpędziłam, że powstało ich więcej. Nawet przeszłam już na wersję nano. Pokażę wkrótce :)


Serduszko powstało z Toho 11/0, wykończone złotawym koralikiem. Zawieszkę zrobiłam sama, z woskowanego sznurka. Mam nadzieję, że będzie teściowej dobrze służyć :)


A na łonie natury takie widoczki czekają:


***
Skończyłam dzisiaj robić naszyjnik i kolczyki. Zostawiłam je na stole. Ula wróciła z przedszkola i od razu zażądała żeby jej założyć naszyjnik. Ja mówię - tylko nie zakładaj kolczyków. Na co Młoda mi je przynosi i mówi: Mama, ty załóż. Będziemy obie śliczne!!! :D
A naszyjnik wolała nosić tyłem na przód, bo tył jej się bardziej podobał. Nie ma to jak uznanie dla twórczości matki :P

środa, 4 marca 2015

Wypasione poduszki

Z okazji urodzin Uli mieliśmy kilkudniowy najazd teściów, co ma miejsce rzadko, bo mieszkają na drugim końcu Polski. Ula zawłaszczyła dziadka, a ja mogłam kilka chwil spędzić z teściową przy maszynie, pobierając nauk :D A to efekty:


Nauczyłam się szyć poduszki z bajerancką wypustką. Nawet zamek umiem wreszcie wszyć - dotychczas wymagało to nieziemskiej ekwilibrystyki, a efekt i tak był marny, więc unikałam zamków jak ognia!
Powstały dwie duże poduchy (50x50cm). Z jednej strony przepiękne panele zakupione w Sweet Craft na walentynkowej promocji (no jak mogłam nie skorzystać z 20% upustu, no jak??!!), a z drugiej strony milutki polar minky, w pięknym morskim kolorze. Zupełnym przypadkiem miałam w domu idealnie pasującą wypustkę, której oczywiście zabrakło jakieś 15 cm i musiałam zasuwać do sklepu - dorwałam ostatnie dwa metry w tym kolorze :)


Normalnie uznałabym połączenie polaru, wypustki i zamka na dodatek za coś totalnie przekraczającego moje możliwości szyciowe, ale dzięki fachowym wskazówkom  teściowej poszło jak z płatka :)


Jestem niesamowicie dumna z tego, jak udało mi się połączyć wypustkę - prawie tego nie widać :) Zamek też wyszedł całkiem, całkiem.


Poduszka z muffinką jest dla Uli, a z pieskiem dla Bartka.
Tak się z tym szyciem rozpędziłam, że machnęłam jeszcze poszewkę w wesołe krowy na zwykłą poduszkę:


Do tej poduszki też wszyłam błękitną wypustkę i zamek. Pełen wypas :)


P.S. Czy to normalne, że jadąc po kawałek wypustki za 3 zł wraca się do domu z wielkim worem tkanin przeróżnych za 60 zł???!!!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...