wtorek, 9 grudnia 2014

Malowana bluza

Myślę już powoli nad ozdobami świątecznymi i w tym celu udałam się dzisiaj z Młodym na spacer do lasu. Zachciało mi się szyszek. Taa, nic prostszego, jak znaleźć kilka szyszek w lesie. Pod warunkiem, że nie szuka się ich w lesie bukowym! :) Mamrocząc obraźliwe słowa pod swoim adresem pchałam wózek ze wzrokiem wlepionym w listowie, mając nadzieję, że a nuż coś wypatrzę. Opatrzność się nade mną zlitowała i znalazło się kilka drzew iglastych, a pod nimi kilka szyszek. Uff. Potem pozostało mi jeszcze wydłubać z ziemi kilka kawałków mchu. Na koniec mojej wyprawy oskubałam osiedlowe krzaczki z gałązek z czerwonymi owocami, niemiłosiernie kłując przy tym palce (podejrzewam, że to był berberys, ale podrapań ta świadomość wcale nie zmniejsza ;( Przy tej całej akcji tylko czekałam, jak jakaś babcia się wychyli z okna i mnie objedzie za niszczenie żywopłotu... Jeszcze tylko jutro wybiorę się z sekatorem do ogródka i jeśli coś sensownego z moich poczynań wyniknie, to na pewno się wam pochwalę :)

***

A tak z innej beczki, to szycie ciuszków dla Młodej wciągnęło mnie na dobre. Już zupełnie samodzielnie uszyłam jej bluzę. Wykrój z Burdy. Materiał to jakaś dzianina, której resztki dostałam od krawcowej. Wykrój lekko zmodyfikowałam dodając ściągacze przy rękawach i na dole bluzy. Tył musiałam zszyć z dwóch kawałków, bo inaczej by nie starczyło materiału :) Rozmiar z Burdy brałam taki, jaki Młoda obecnie nosi, ale standardowo bluza wyszła za duża. Bardzo mi się podoba raglanowa konstrukcja rękawów, a w dodatku to nawet nie było zbyt skomplikowane przy szyciu.


Żeby bluza nie wyszła zbyt mdła, to ją ozdobiłam. Wygrzebałam z szafki nie używane jak dotąd farby do tkanin (lekko były już zaschnięte, co wcale nie ułatwiło malowania) i nabazgrałam kilka trójkącików. Umysł mam bardziej ścisły niż artystyczny, więc jakoś mi było bardziej po drodze do regularnych form, a nie jakiś abstrakcji. Efekt mnie bardzo zadowolił. A Wy co o tym sądzicie?


Szyło się tą dzianinę na zwykłej maszynie całkiem nieźle, ale coraz bardziej wzdycham do overlocka, bo na pewno było by łatwiej i estetyczniej. Może Mikołaj spełni moje życzenie? :) Może jesteście w stanie mi doradzić, jaką maszynę wybrać, żeby majątku nie wydać, a nie kupić bubla?


5 komentarzy:

  1. No Kochana, szalejesz! Bluza "jak malowana" - dosłownie i w przenośni! :) Wybornie Ci się udała!
    Mnie się też po cichu marzy overlock, ale na Świętego w tym roku nie mam co liczyć.... buuu.... Trzymam jednak kciuki za Ciebie - może Ty byłaś grzeczniejsza i bardziej zasłużyłaś :))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, grzeczniejsza pewnie nie, ale postanowiłam, że w tym roku nie przejemy bonów z pracy, tylko pójdą na "szczytny" cel :)

      Usuń
  2. Świetna bluza!
    Jak byłam mała Mam robiła mi swetry i kamizelki na drutach - inne dziec mi zazdrościły bo na moich ubraniach zawsze był jakiś bajkowy dodatek ;)

    http://followthefashion-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie swetry są super. Mam nadzieję, że moja Młoda też kiedyś powie, że mama jej fajne rzeczy szyła :)

      Usuń
  3. Świetny pomysł na bluzę, strasznie mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...