Uszyłam węża Boa Poduszkowca.
W zamierzeniu miał służyć Młodej Skrzetuskiej do owijania sobie wokół szyi - obecnie uwielbia zakładać sobie w formie szalika wszelkie paski i kabelki, więc chciałam dostarczyć jej wersję bezpieczniejszą. Tylko jakoś rozpędziłam się przy wypychaniu i wyszedł duży i gruby :)
Wykorzystałam kawałki polaru Minky, materiałów z Ikei oraz odzyskanych ze starego polaru, koszulki i poszewki na kołdrę z Taniego Armaniego. Można więc powiedzieć, że to wąż recyklingowy :)
Wąż ma długi pyszczek i dwoje guzikowych oczu, przyszytych zieloną nitką.
Natomiast ogon zdobią różnokolorowe tasiemki.
Niestety testy konsumencie wykazały tylko lekkie zainteresowanie ryjkiem i oczami, a cała reszta nie wzbudziła oczekiwanej radości i wielkiej miłości/przytulaśności. Po krótkich oględzinach wąż trafił do pudła z zabawkami i więcej się stamtąd już nie wyłonił ... Tak więc matka się napracowała, a dziecko ma to w nosie. Czy to już tak zawsze będzie??? :)