czwartek, 23 maja 2013

Wspomnienia po powrocie

Już wróciliśmy do codziennego kieratu, ale nadal oglądam sobie zdjęcia i snuję miłe wspomnienia. Zauważyłam też, że nie pokazałam jednej bransoletki. Zupełnie nie wiem, jak mi to umknęło!


Dwie cienkie,  na pięć koralików już oprawiłam, te grubsze muszą jeszcze poczekać, bo nie mam tak szerokich końcówek.
I jeszcze Młoda Skrzetuska zapatrzona w siną dal:


W hotelu było nawet mini zoo z takimi ślicznotkami:



I oko na szczęście. Oko było wszędzie! :)


wtorek, 14 maja 2013

Bransoletki dwie

Niestety, nie nowe, a zgubione:-( Ledwo skończyłam dziergać szaro-złotą, pierwszy raz robioną na 5 koralików, to Młoda Skrzetuska ją zgubiła, zanim zdążyłam ją obfotografować. A żeby był komplet, to po południu zgubiła swoją turecką.
Na szczęście, machnęłam już dzisiaj kolejną, więc jest co pokazać:-)



Szkoda tylko, że pogoda nie dopisuje- dzisiaj cały czas grzmi, błyska i pada. Jednym słowem burza na maksa.




sobota, 11 maja 2013

Ponoć tu nie pada

Przed wyjazdem mój M mnie zapewniał, że nie będzie padać. No cóż, mylił się:-)  W nocy była burza, a potem przez pół dnia lało. Pozostaje tylko z zapałem szydełkować dalej.


Szkoda tylko, że mój kaszel przeszedł na Młodą Skrzetuską i dzisiaj była ciut niewyraźna. W sumie, to moglibyśmy już wracać. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej:-)

czwartek, 9 maja 2013

Zielone jak palma

Kolejna bransoletka wydziergana. Tym razem w zielonościach. Przyjemnie się ją robiło, gdy można zmęczony wzrok podnieść i zapatrzyć się na palmy. Doświadczenie bezcenne:-)


I parę palmowych widoczków:




Pozdrawiam wszystkich zaglądających i komentujących ciepło i zielono:-)

wtorek, 7 maja 2013

Długo oczekiwany etuj

Na zeszłe święta (Bożego Narodzenia:-) dostałam od M tablet (taaa, że niby dla mnie), któremu na szybko przed świątecznym wyjazdem uszyłam pokrowiec z obciętego polarowego rękawa. Potem jakoś pokrowiec nie był potrzebny i oczywiście dopiero teraz przed samym wyjazdem przypomniałam sobie, że przydałby się jakiś porządniejszy.


Wyszperałam z szafy kawałek złotawego, grubego, pikowanego materiału od teściowej mojej niezastąpionej i dodałam kawałek różowej tasiemki w groszki odzyskanej z opakowania jakiegoś prezentu.


W środku, co by na pewno była gruba warstwa ochronna dodałam podszewkę z polaru. (Również odzyskanego ze starej bluzy mojej mamy). I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że wyszedł ciut przyciasny. Trzeba się dobrze zaprzeć obiema rękami, żeby go naciągnąć. Ale przynajmniej sam nie wypadnie:-)


Generalnie jestem z niego bardzo zadowolona. Kolejny dowód na to, że moja antyczna maszyna doskonale sobie radzi z każdym rodzajem i grubością materiału. O fakcie, że pokrowiec był szyty w pośpiechu świadczy, że tasiemka miała być przyszyta w pionie, a nie w poziomie!:-)

niedziela, 5 maja 2013

Plażowe dzierganie

Coś do roboty na czas spania Młodej Skrzetuskiej trzeba było ze sobą wziąść na wyjazd. Robótka drutowa zajmuje zbyt wiele miejsca (dla nas został tylko bagaż podręczny, bo całą resztę zajęły rzeczy Młodej) Postanowiłam więc podziergać koralikowe bransoletki. W ramach nauki zdążyłam w domu wyszydełkować trzy, a tutaj już powstała kolejna.


Na razie jeszcze bez wykończenia, bo reszta gadżetów została w domu. A nawlekanie i dzierganie idzie mi coraz lepiej:-)
Uczyłam się ze szkółki Weraph na Craftladies, ale linku nie podam, bo to przekracza moje możliwości obsługi tabletu:-)
I jeszcze fotka Młodej Skrzetuskiej zakochanej w tutejszej plaży:


piątek, 3 maja 2013

Majówka

Poniosło nas w świat w ten długi weekend majowy:-) Trzeba było spakować bagaże i przewidzieć co Młoda Skrzetuska może potrzebować. Poza zakupem garderoby wszelakiej uzmysłowiłam sobie, że przydałaby się jakaś mega pojemna torba do wózka, w której pomieszcze wszystkie potrzebne dla niej rzeczy w trakcie zażywania kąpieli wodnych/ słonecznych:-)  Dotatkowym warunkiem były małe rozmiary po złożeniu i zapakowaniu do samolotu.


Wózek jest szaro-czarny, więc szary materiał z ikei sprawdził się idealnie. Torba jak widać jest bardzo słusznych rozmiarów i sprawdza się doskonale!


Torbę szyłam o pierwszej w nocy przed samym wyjazdem, więc konstrukcja jest bardzo prosta. Zrezygnowałam również z podszewki, więc pierwszy raz w życiu spróbowałam ściegu francuskiego. Wyszło nadspodziewanie dobrze:


Żeby jeszcze bardziej uprościć robotę wykorzystałam fabryczny brzeg materiału i już nic nie musiałam podkładać! Czyli to, co lubię najbardziej:-)



I jeszcze ujęcie samej torby (zdjęcia robione w trudnych warunkach hotelowych)


No to zmykam wypoczywać i rozkoszować się ciepełkiem :-)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...