czwartek, 27 marca 2014

Sen pod chmurką

Młoda od jakiegoś czasu już śpi w dorosłym łóżku :) Wbrew naszym obawom jeszcze jej się nie udało z niego spaść. Jednakże tak się kręci w nocy, że głową podjeżdża do drewnianego zagłówka. Ustawiałam jej zapary z maskotek, ale wszystko się rozjeżdżało. Więc trzeba bylo uszyć poduchę na zagłówek!


Teraz śmiało można powiedzieć, że Młoda śpi z głową w chmurach:D Na poduszkę naszyłam gwiazdkowe cekiny z dostawy dóbr wszelakich od ciotki (to ta, co mi podarowała cud maszynę do szycia). Niestety nie są zbyt trwałe i jedna gwiazdka już straciła czubek :( Oby reszta przetrwała!


Ścianę na dłuższym boku łóżka od razu wyłożyłam poduchami związanymi tasiemkami, bo jakoś wizja Młodej opartej o zimną ścianę do mnie nie przemawiała. I tak zyskałyśmy fajne miejsce do wieczornego czytania bajek :)


Poducha powstała z nadmiaru turkusowego materiału odciętego z kieszeniowca, co zawisł na barierce. (Kieszeniowiec kupiłam za 3zł w Biedronce, jako długi pas materiału, który miał utrzymywać kieszenie wiszące przy łóżku, albo jakoś tak). Mam taki jeszcze jeden i na pewno go na coś innego przerobię, jako, że przy naszym łóżku nie mamy miejsca na takie wynalazki :) Ale w takiej cenie i w takim kolorze po prostu musiałam mieć ten materiał!


I tradycyjnie już zdjęcia musiałam pstrykać ekspresowo, bo aranżacja znikała:


wtorek, 11 marca 2014

Założyłam blokady :)

Pamiętacie idealną bransoletkę walentynkową? Nieśmiało zapowiadałam, że już kiełkują mi w głowie pomysły na jej udoskonalenie (ale czy można udoskonalić rzecz idealną?). Pierwsze ulepszenie wynikało z natury rzemyka - serduszkowe zawieszki się po nim ślizgały i zjeżdzały na spód bransoletki - wyglądało, jak bym miała na ręce same rzemyki :(
Więc założyłam im blokady :) To moje pierwsze podejście do peyote stich i chyba całkiem udane?


Potem poszłam za ciosem i wzbogaciłam ilość dyndadeł o kamienie i perły Swarovskiego, zawieszone na srebrnych kółeczkach (co by nie odchodzić od konwencji).
Jeszcze chodzi mi po głowie jedno ulepszenie, hihi :D



I co Wy na to? Ulepszyłam bransoletkę, czy ją skiepściłam?

czwartek, 6 marca 2014

Komu złowić rybkę?

Czasem jest tak, że wracam do domu zmęczona po pracy, M. jeszcze długo z pracy nie wróci, a tu Młoda żąda zabawy i rozrywek wszelakich. Na całe szczęście szycie jest dla niej rozrywką, a dla mnie jest to idealne rozwiązanie - mogę twórczo odpocząć :) Tylko pojawia się problem - co można szybko uszyć bez zbędnej fazy długiego planowania i krojenia materiałów??? Bo tego już Młoda za bardzo nie toleruje :)


Niedawno kupiłam trochę kolorowych filców, a poszukując prezentu na urodziny Młodej natknęłam się na zabawkową wędkę z rybkami. No i proszę - trybiki w mózgu zapracowały i w mgnieniu oka powstała nowa zabawka dla Młodej!


Teraz tak, jak dziadek może łowić rybki :D


Praktycznie oprócz filcu wszystko pochodzi z recyklingu. Cekiny z zapasów od ciotki, patyczek w wędce to uchwyt od balonu, magnesy zostały mi po dawnej fazie robienia magnesów na lodówkę (teraz lodówkę mam w zabudowie i po nic mi te magnesy :(


Szyjąc tak na szybko nie przemyślałam tylko jednej sprawy - magnes powinien być tylko jeden w wędce, a w rybkach powinny być tylko blaszki! A teraz efekt jest taki, że rybki też lgną do siebie nawzajem :) W sumie ułatwia to przechowywanie, bo rybki się nie gubią :) Czyli nie ma tego złego...

środa, 5 marca 2014

Bransoletka z różności

Czasem jest tak, że nawlekę koralików za dużo i potem żal je ściągać z nici. Zwłaszcza, że kolory są już wymieszane, a ja nie mam zapędów kopciuszka do wydziubywania i segregowania tycich bestii :) Tak więc powstają cieniutkie sznurki - czasem starczy na cztery koraliki, a czasem nawet na pięć. Z takich resztek powstała dzisiejsza bransoletka.



W projekcie udział wzięły:
- dwa węże z resztek po breloczkch: tym i tym.
- rzemyk z lampworkiem od Yennene i kuleczkami
- łańcuszek, który w sumie mało widać :)
- zapięcie magnetyczne w formie kulki


Wyszło dosyć na bogato :) Efekt mnie bardzo zadowala, więc pewnie to nie będzie ostatnia taka! W rzeczywistości kolory bransoletek koralikowych dość mocno się różnią - jedna jest ciemniejsza i przygaszona, druga bardziej się mieni i błyska. Na zdjęciach wyszły prawie identycznie :(


A Wam się podoba?

wtorek, 4 marca 2014

Patataj

Patataj, patataj
pojedziemy w cudny kraj


I znów uszytek dla Młodej :) Tym razem zaistniała paląca potrzeba wyprodukowania konika. Co prawda Młoda jeszcze na żywo żadnego nie widziała, ale rytmiczne podskakiwanie przemawia chyba do wszystkich dzieci! Konik jest trochę ułomny, bo ma tylko dwie nogi i jedno ucho, ale można nim robić patataj :) Może kiedyś osiągnę takie zdolności szyciowe, że bedę w stanie wyprodukować coś bardziej skomplikowanego.


Konik powstał z gwiazdkowego polaru kupionego w tanim armanim, guziki z zapasów mamy, a "gjiwa" i "odon" z futerka od teściowej :)
Nowa przytulanka zdetronizowała Zuzię i jest obecnie numerem jeden do zasypiania. Ba, konik nawet jako pierwszy musi przymierzyć kapcie, zanim Młoda je założy :) Nawet bajki z nami czyta!
No to patataj :)

poniedziałek, 3 marca 2014

Newslettery to zło!!!

A już szczególnie te ze sklepów z włóczkami!!! Wodzą człowieka na pokuszenie i łamią silną wolę i wszystkie noworoczne postanowienia!!! No bo przecież mam w piwnicy kilka sporych kartonów z mnóstwem włóczek po przodkach - solennie sobie obiecałam, że już więcej nie kupię ani jednego motka, dopóki nie przerobię chociaż niewielkiej części tych zapasów (w końcu piwnica z gumy nie jest!). A tu pyk - przychodzi taki niewinny e-mail i kusi promocją -25%. No to tylko sobie zajrzę, bo przecież nie mam zamiaru nic kupować. I już moje wybredne kolorystycznie oko wyłapuje przepiękną włóczkę w interesującym połączeniu turkusu z fioletem. No to może wrzucę do koszyka chociaż jeden jedyny moteczek, bo tak po prawdzie, to chciałam kupić dłuższą żyłkę, no a przecież nie będę płacić za przesyłkę więcej niż ta żyłka jest warta! (Tak sobie w duchu tłumaczę, aby stłamsić wyrzuty sumienia).
Ale, ale - tylko co ja właściwie zrobię z jednym maleńkim (bo zaledwie 50g) moteczkiem?! No to ruszyła maszyna i zaczęło się główkowanie. A że niedawno w ramach eksperymentu nabyłam Burda druty i oczka (albo jakoś tak), to i szybko się znalazł interesujący model pseudo sweterka. Co prawda oryginał jest z grubej włóczki, a ja tu chcę cienką, ale jak przerobię na grubych drutach, to wyjdzie taka lekka okrywajka-plecogrzejka. Taaa, tylko nie mam grubych drutów - to siup jedne do koszyka, plus te 4(!!!) zjawiskowe motki. Przydałby się w sumie jeszcze specjalistyczny płyn do prania tych wszystkich cudnych włóczek i tym sposobem wyszły całkiem pokaźne zakupy - a przecież ja nie miała zamiaru nic kupować!!!!!


Czy wy też tak macie?
Ja się chyba wypiszę z tych wszystkich newsletterów!



A w dodatku po otwarciu przesyłki nastąpiło wielkie rozczarowanie :( Na zdjęciach włóczka wygląda dużo jaśniej, z przewagą turkusu, a w rzeczywistości jest bardzo ciemna, tylko z niewielkimi pasami turkusu. Kolor był opisany jako turkus z fioletem, a tu też mamy butelkowo zielony i różne inne odcienie pośrednie. Dla porównania możecie zajrzeć na stronę sklepu. Włóczka jest też bardzo zmienna w grubości włókna. Na szczęście przy przerabianiu na grubych drutach mi to nie przeszkadza, ale gdybym robiła na cienkich to bym się chyba załamała :( W dodatku każdy motek zaczyna się od innego koloru, więc ciężko je do siebie dopasować. Natrafiłam też już na supeł, a dopiero zaczęłam dziergać. Mam nadzieję, że w noszeniu włóczka się sprawdzi dobrze, pomimo tych pierwszych rozczarowań.


P.S. Moje sutaszowe kolczyki wygrały wyzwanie Żyj kolorowo na Pomorskie Craftuje!!!!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...