Ja wiem, że od Wielkanocy minęło już czasu, że ho ho, ale niestety czas mi tak przyśpieszył, że już prawie z niczym się nie wyrabiam. Wracając do meritum - uszyłam Uli sukienkę na niedzielne śniadanie u dziadków.
Sukienka to nie byle jaka, bo Młoda za nic w świecie nie chce chodzić w sukienkach (chłopaki w przedszkolu się z niej śmieją!), więc cały projekt wymagał wysoce taktycznego podejścia!
niedziela, 24 kwietnia 2016
wtorek, 12 kwietnia 2016
Milutka chustka dla dziecka
Przeglądając zdjęcia trafiłam na taki staroć:
Chustko-szalik (zupełnie nie wiem, jak takie coś nazwać, bo stosowana w sieci nazwa apaszka zupełnie mi nie pasuje) uszyłam dla Bartka jesienią i od razu trafił do użytkowania, więc nawet nie zdążyłam zrobić porządnych zdjęć.
Chustko-szalik (zupełnie nie wiem, jak takie coś nazwać, bo stosowana w sieci nazwa apaszka zupełnie mi nie pasuje) uszyłam dla Bartka jesienią i od razu trafił do użytkowania, więc nawet nie zdążyłam zrobić porządnych zdjęć.
piątek, 8 kwietnia 2016
Czapka i komin Tress
Tym razem to mnie wiosna zaskoczyła :) Tyle się zbierałam do napisania tego posta, że temperatura z minus dziesięć (no dobra, tej zimy, to takiego mrozu ani razu nie było!) podskoczyła niespodziewanie do plus dziesięć. A ja tu do was wyskakuję z wełnianą czapą i kominem, hihi.
Żeby nie było, to dziergałam je pod koniec grudnia, tylko jakoś czasu na zrobienie wpisu nie starczyło :)
Żeby nie było, to dziergałam je pod koniec grudnia, tylko jakoś czasu na zrobienie wpisu nie starczyło :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)