No bo jak inaczej nazwać takie mikrusie mitenki??? Skoro już są zdrobnione, to jak można zdrobnić jeszcze bardziej? :) No to Młoda Skrzetuska zyskała mitenunie! Może na zdjęciach skali za dobrze nie widać, ale to rozmiar na niespełna dwuletnie łapki.
Wzór lekko zmodyfikowany zaczerpnęłam od Truskaweczki, a ona z Ravelry.
Włóczka ta sama co w fasolkowej czapie, plus resztka fioletu z zeszłorocznego szalika. Czyli teraz Młoda ma już komplet jesienny i niniejszym mogę zacząć wreszcie dzierganie ananasowej chusty z zagrodowej włóczki! Miałam zagwostkę jak zakończyć robótkę, żeby nie była za mało elastyczna, ale z drugiej strony to zakończenie nie wygląda zbyt elegancko. No trudno - Młoda i tak wyrośnie z nich w przyszłym sezonie :)
Młoda na spacerze w zielonym komplecie. Tu już bardziej widać mikro skalę mitenuniek :)
A ponieważ Młoda to bardzo wdzięczny obiekt do fotografowania, to tu w wydaniu tancerza Breakdance :D
(W tle nasz nowy dywan przywieziony z niedawnej wyprawy na Śląsk do teściów)
Śliczne miniaturki:)
OdpowiedzUsuńMałe jest piękne!
OdpowiedzUsuńHihi, o tak!
UsuńMitenunie cudne :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe mitenki - teraz jest idealny komplet :-) Cudnie w nim wygląda Twoja córcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.