Profesjonalnie zwane markerami, w moim słowniku to po prostu dyndadełka do oddzielania robótki drutowej. W pasmanteriach kosztują krocie w porównaniu do niewielkiego nakładu materiałów. Więc oczywiście zrobiłam je sobie sama :)
Użyłam nici jedwabnych przywiezionych z Maroka oraz koralików z zapasów. Jedyny minus, to to, że wyszły trochę za grube. Ale nic to, już myślę nad kolejnymi, mniejszymi :D
A tak się bawią miśki, gdy Młoda Skrzetuska nie patrzy :D
Też wychodzę z założenia, że kupienie czegoś to pójście po najmniejszej linii oporu. zrobienie czegoś własnoręcznie - to jest coś! ;) Dyndadełka mają przepiękny kolor! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Dziękuję! Mnie też ten kolor zachwyca :D
OdpowiedzUsuńPiękne te dyndadełka :))
OdpowiedzUsuńA co jest szkieletem tego oplotu, tj, te kółka są oplecione nicią, czy też sama te kółka wydziergałaś :) ??
Dzieki, kółka to gumowe uszczelki z Obi :)
OdpowiedzUsuń