Trzy tygodnie minęły zbyt szybko, bo nadal mam pełną głowę pomysłów na zużycie skrawków (a wierzcie mi, że jeszcze ich mnóstwo zostało!). Pora więc na ostatnią część opowieści o nitkowych skrawkach...
Młoda Skrzetuska regularnie mi podprowadza torebki i próbuje je nosić.
Często są dla niej za duże i za ciężkie, więc dobra mamusia uszyła jej
mniejszą wersję. Oto torebka dla małej elegantki :)
Na razie jeszcze bez paska, bo mam w domu odpowiedni szary, gruby sznurek, ale oczywiście diabeł nakrył ogonem :)
Czy Wy też widzicie tam kota? W zamierzeniu to miał być kot, ale jeszcze bez wąsików bardziej mi przypominał koalę! Całość wykonana ze skrawków - mordka to lewa strona dzianiny dresowej - jest puchata i milutka :) Jedynie guziki na oczy to moje zapasy. Torebka zapinana na rzep, żeby małe rączki bez problemów poradziły sobie z otwarciem. W środku bez podszewki, ale za to szwy są wykończone ściegiem francuskim, tak więc żadne farfocle nie dyndają.
Sesja zdjęciowa przebiegała w trudnych warunkach, bo małe łapki ustawicznie kradły obiekt z kadru :)
Powstała też broszka-niebroszka, bo jeszcze się nie zdecydowałam, czy to będzie broszka dla mnie, czy opaska dla Młodej.
Jak zwykle tylko guzik jest z moich zapasów :)
I sroczka znów zakosiła obiekt i był koniec sesji :)
To na pewno jeszcze nie koniec, szykujcie sie na ciąg dalszy, jak w tasiemcowych serialach :D
Jeszcze raz gorąco dziękuję Nitkom za paczkę pełną cudownych skrawków!
Kot, jak najbardziej :). Chociaż jakby zabrać te wąsy to może i trochę koala :D. A broszka fantastyczna. Niby odpady ( te skrawki ), a takie cuda z nich czarujesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ula
Dziękuję bardzo! Dobrze, że to jednak kot :)
OdpowiedzUsuńwszystkie skrawkotwory są cudne! ^^
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo :)
OdpowiedzUsuńJak ty takie rzeczy ze skrawków robisz, to ja idę dalej oglądać co ty jesteś w stanie wyczarować z akuratnego kawałka materiału!:)Asia
OdpowiedzUsuń