Młoda Skrzetuska jeszcze nie ma nawet półtora roku, a już wie, że kobieta bez biżuterii jest nieubrana :) Za każdym razem, gdy założę bransoletkę, ona musi ją przejąć i z dumą ją zakłada (to nic, że wpada jej aż do łokcia :) Więc jako dobra mama postanowiłam sprawić Młodej jej własną biżuterię.
Zrobiona z Toho 11/0, na 6 koralików w rzędzie z zapięciem magnetycznym, coby Młoda łatwo mogła sobie ją zdjąć. Modelka nie bardzo miała ochotę do współpracy, więc zdjęcie naręczne takie sobie:
I generalnie wszystko było by fajnie, tylko Młoda jakimś szóstym zmysłem rozpoznaje, że to nie moja bransoletka i nie chce jej nosić. Ba nawet z krzykiem ucieka, gdy chcę ją jej założyć. Ehhhh. Za to "mamusiowymi" bransoletkami zabawa jest przednia :)
I jeszcze dla zobrazowania maleńkości bransoletki porównanie z moją:
A swoją drogą, to niezła elegentka z tej Młodej :) Uwielbia się przebierać i od razu biegnie do lustra, żeby się podziwiać. A jakie miny przy tym stroi! Bezcenne :)
Młoda Skrzetuska z torebką mamusi:
Młoda Skrzetuska w koszulce tatusia:
:D
Świetna! :D I bransoletka, i modelka :)
OdpowiedzUsuńI ogólnie znam ten "bransoletkowy" problem aż za dobrze... ;)))
Dzięki. Oj, tak jest niestety nie tylko z bransoletkami :)
OdpowiedzUsuńskąd ja to znam... :D (działa nawet mimo że to z syneczkami) - najlepsze pożyczane, a nie własne :P
OdpowiedzUsuńBransoletka śliczna ^^