Wzięłam byka za rogi! Czyli pocięłam cienką i delikatną dzianinkę, której się bałam ruszać i szyć na moim antycznym Łuczniku, bo wiedziałam, że to będzie katastrofa. No, ale nowa maszyna zobowiązuje i daje nowe możliwości, więc już nie miałam więcej wymówek i musiałam coś uszyć z tego materiału. Padło na tunikę z Diany Moda nr 3/2015, model 13M.
Materiał pochodzi, jak zwykle z końcówek, więc starczyło go tylko na bluzkę, a nie tunikę. W dodatku karczek musiałam już wykroić z innego materiału. Z resztą, wyszło chyba na dobre, bo bluzka zyskała na wyrazie.
Model ma dwie zakładki na przedzie, pod karczkiem i dwie zaszewki na plecach, przez co bardzo ładnie leży (przynajmniej moim zdaniem :))
Jedynie podkrój pach, jak dla mnie jest zbyt głęboki, bo nie lubię, jak mi stanik widać. Na pewno to skoryguję przy kolejnym szyciu z tego wykroju. Tak to jest, jak się szyje samej dla siebie i nie ma się pod ręką żadnego manekina, na którym można by sprawdzić w trakcie szycia, jak ciuch leży. No, ale taki manekin to moje marzenie, zaraz po osobnej pracowni :)
Dół bluzki wykończyłam najprostszym i ostatnio moim ulubionym sposobem, czyli zrolowałam na overlocku :) Dzięki temu zwiewny materiał stał się jeszcze bardziej zwiewny i falujący, bo żadne podłożenia go nie obciążają.
Mini sesję zdjęciową zrobiliśmy w tężniach w Inowrocławiu. Tak się pięknie prezentują bez mojej osoby na pierwszym planie :)
A w pijalni wód była mała niespodzianka w postaci rekonstrukcji chaty ludowej. Lubię takie smaczki :)
Ula chyba nie potrafiła sobie wyobrazić do czego takie coś służyło :)
Pozdrawiam wszystkich wakacyjnie!
Zdradzę jeszcze, że właściwa sukienka z tego wykroju już się uszyła i czeka tylko na obfocenie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz