niedziela, 1 lutego 2015

Zaległe spódniczki

Przypomniałam sobie o jeszcze dwóch spódniczkach dla Młodej, których tu jeszcze nie pokazywałam. Obie powstały jeszcze latem. Pierwszą wydziergałam na drutach z bawełny własnoręcznie farbowanej na craftowym spotkaniu w lutym zeszłego roku (!). Zużyłam oba motki, i ten cały niebieski, i ten z dodatkiem różowego.
Wzór znalazłam na Ravelry, ale oczywiście już zupełnie nie pamiętam, jak się nazywał :(


Popełniłam jeden kluczowy błąd - przy pierwszym rozszerzeniu jakoś źle doczytałam i dodawałam zbyt często oczka, co zaowocowało znacznie większym rozkloszowaniem spódnicy i większym zużyciem włóczki.


Używałam naprzemiennie nitki z obu motków, żeby uzyskać ładne przejścia kolorów, bo już na początku widziałam, że jeden motek zdecydowanie nie wystarczy. Góra spódniczki jest wykończona plisą z wciągniętą gumką (to na tą gumkę spódniczka nie mogła się tak długo doczekać :)), a dół ma ładny ażurowy motyw, dzięki któremu brzeg się nie zwija.


Uwierzycie, że Młoda jeszcze nigdy jej nie ubrała? Jakoś ze spódniczkami nam nie po drodze - getry i bluzka to zdecydowanie łatwiejsze i wygodniejsze rozwiązanie ;) A może ma tu znaczenie moja własna, osobista awersja do rajstop?! Po prostu ich nienawidzę. Mam traumę z dzieciństwa, kiedy to mama kazała mi zakładać rajstopy, a ja dostawałam szału wciskając je na nogi i naciągając po pachy, grrrr. Do dzisiaj nie chodzę w ogóle w spódnicach :)

Drugą spódniczkę uszyłam na naukach u krawcowej. Szyta z półkola, u góry wciągnięta gumka. Czyli szybko i prosto. Na zdjęciu jest wygnieciona, bo nie miałam czasu wyciągać żelazka, wybaczcie. Z tego wykroju powstały potem spódniczka tiulowa i galowa.


Jedyny bajer to dwie kieszonki serduszka, obszyte taśmą z motylkami. I tu też całe wieki minęły, zanim się zebrałam w sobie i je doszyłam. Jakoś nigdy mi nie starcza zapału na żmudne wykończenie detali. W szafie straszy jeszcze jedna bluza z kapturem, do której muszę doszyć kieszenie i żakiet bez rękawów. Mam nadzieję, że Młoda z nich nie wyrośnie, zanim ich nie dokończę :)


Tej spódniczki Młoda też nie miała na sobie, bo raz, że wyszła trochę za duża (stan na zeszłe lato), to jak ją w końcu skończyłam, to już było za zimno, na taką letnią spódniczkę. Może kolejne lato będzie dla niej łaskawe :) Zwłaszcza, że Młoda zaczyna przejawiać ochotę do noszenia spódniczek i sukienek. To chyba zgubny wpływ koleżanek z przedszkola! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...