Jak się ma córkę, to i nieuchronnie w końcu człowiek musi uszyć tiulową, różową spódniczkę. Powiedziałabym, że to tak pewne, jak to, że w Biedronce nie można płacić kartą, ale to już nieaktualne :) Wracając do spódniczki. Tiul i podszewkę kupiłam tradycyjnie z kosza z resztkami tkanin w hurtowni, więc odwrotu nie było i trzeba było szyć. Zwłaszcza, że Młoda na poprawiny też musiała mieć kreację :)
Spódniczka szyta z półkola, z wykroju, z którego wcześniej uszyłam jej czerwoną spódniczkę (właśnie do mnie dotarło, że jakoś jej tu jeszcze nie pokazywałam - trzeba będzie zrobić zdjęcia). Pod spodem podszewka i trzy warstwy tiulu. Z braku większej ilości materii kiecka wyszła mało obfita, ale Młodej to nie przeszkadza. Jeszcze nie wie, jak to powinno wyglądać :) Jak mawia moja krawcowa - klient się nie zna! W pasie wszyłam kawałek fioletowej dzianiny i gumkę. Jest miękko i wygodnie.
A tu już Młoda na poprawinach w drodze do wiejskiego stołu i wracając cała szczęśliwa z pajdą chleba i ogórkiem kiszonym :D
Pozdrawiam serdecznie wszystkich tu zaglądających i zachęcam do komentowania, bo to zawsze miło jest wiedzieć, że ktoś czyta moje wypociny :)
Ha ha - wesele można zaliczyć do udanych - kreacja była odpowiednia, przegrycha również :)))))
OdpowiedzUsuńZawsze mi się marzyła taka właśnie kiecunia-niunia (jak ja to czule nazywam), ale niestety nie ma komu.... Świetna jest! Klient nasz pan, a tu zdecydowanie widać zadowolenie na twarzy! :)
O, tak! Młoda polubiła zarówno wesela, jak i spódniczkę :) Ja się cieszę, że mam i córkę i syna, więc będę mogła się wykazać i na różowo i na niebiesko :)
UsuńTeż bym zjadła pajdę chleba ze smalcem :) Świetna spódniczka, bardzo ładnie wyszła. Podziwiam Twoją wszechstronność :) No i gratuluję! Mignęło mi na innym blogu (wśród komentarzy), że zostałaś po raz drugi mamą :) Moje wielkie gratulacje! :) Dużo zdrówka dla Was wszystkich :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję w imieniu całej naszej gromadki :)
Usuń