Pełna zapału zabrałam się za dzierganie, ale niestety okazało się, że mam za cienką nić i całość koszmarnie zawija się do środka utrudniając szydełkowanie. Zniesmaczona rzuciłam robótkę na kilka miesięcy. Potem próbowałam dziergać dalej (naiwnie myślałam, że za drugim podejściem będzie łatwiej, albo nitka magicznie utyje :)), ale nic z tego nie wyszło. Więc znów robótka poszła w kąt.
W końcu we wrześniu postanowiłam przełożyć koraliki na grubszą nitkę (nawet mi się udało to zrobić bez ściągania koralików i ponownego ich nawlekania). Wreszcie się udało i całkiem szybko skończyłam projekt. Wyszła bardzo fajna szeroka bransoleta, nie wymagająca żadnych zapięć. Jedynie się zastanawiam, czy nie powinno być więcej koralików w rzędzie, żeby ładniej się na rantach układała?
***
Wczoraj byliśmy na spacerze na sopockiej plaży. Tym razem słoneczko świeciło, chociaż było całkiem mroźno. Nic to, Młoda sobie na piasku poszalała, a my wszyscy doładowaliśmy trochę akumulatory.
A dzisiaj przywitał nas mróz -5 stopni, chyba zima nadciąga...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz