środa, 12 kwietnia 2017

Kardigan - skazany na porażkę?

Czasem jest tak, że chociaż sobie tego nieuświadamiamy, to projekt od początku jest skazany na porażkę. Czasem mamy drobne przebłyski, wskazówki, że coś idzie nie tak, ale je ignorujemy i brniemy dalej. Aż do wielkiego finału, gdy podczas przymiarki mina nam rzednie, a podświadomość cichutko skrzeczy: "A nie mówiłam?"


Dokładnie tak było z tym kardiganem. Najpierw był materiał - kupiony w ciemno przez internet.


Miał być milutką, cieplutką dzianiną sweterkową, a okazał się cienki, szorstki i sztuczny. Miał być z niego sweterek, ale po pierwszym macaniu materiału pomysł od razu odrzuciłam. Materiał więc leżał i czekał na zmiłowanie.


Potem był wykrój na kardigan, co do którego nie byłam do końca przekonana ze względu na półokrągły raglan. Z podobnym raglanem szyłam już bluzę i nie bardzo mi się podobało, jak układa się na ramionach. Ale pomyślałam, że może to wina dresówki i może z cienkiej dzianiny to wyjdzie lepiej. Ach, te może...



Dodałam więc do siebie taki sobie materiał i taki sobie wykrój i liczyłam na cud, że to jednak zagra razem ze sobą. No cóż nie zagrało, bo doszły kolejne czynniki porażki.


Po pierwsze wybrałam za duży rozmiar. Tzn. rozmiar wybrałam ten sam co zawsze, ale jednak ten sweter okazał się bardzo obszerny. Do tego wyszedł koszmarnie długi. Przy pierwszej przymiarce sięgał mi do kolan. Wyglądałam jak w powłóczystym worku pokutnym. Od razu ciachnęłam na długości solidny kawałek.


A po drugie to renderka wywinęła mi numer, bo przy tak długich przeszyciach bardzo ściągnęła ten cienki materiał (na małej próbce nie było widać tego efektu - wyszło to dopiero przy ostatecznej przymiarce, eh). Do tego musiała akurat przepuścić ścieg na górze pleców, w najbardziej widocznym miejscu.



Jedyny plus, to taki, że faktycznie przy cienkim materiale ta linia raglanu trochę lepiej się układa, niż przy dresówce. Ale to marna pociecha. Kardigan od uszycia w styczniu miałam na sobie dokładnie dwa razy i pewnie na tym się skończy. Na szczęście materiał nie był zbyt drogi, więc dużo nie straciłam. Został mi jeszcze spory kawałek, ale raczej nic z niego nie będę już szyła.


A sam wykrój trochę mnie kusi - a może gdybym wzięła mniejszy rozmiar, inny materiał i dużo skróciła, to całość by wyszła lepiej? Tylko czy warto marnować czas i materiał, skoro za pierwszym razem wyszło nienajlepiej?!

6 komentarzy:

  1. Oj, ten kardigan chyba naprawdę jest pechowy ;) Uszyłam go dla siebie - rozmiar wzięłam od razu o jeden mniejszy i na ramionach leży nieźle, część wykroju do "doklejenia" odpuściłam na wstępie, ale..
    Wzięłam dresówkę kupioną kilka miesięcy wcześniej, złożyłam jak należy prawą stroną do środka, wyięłam co trzeba, zszyłam, szczęśliwa że tak szybko idzie.. No i przy przymiarce na sam koniec zauważyłam, że materiał odbarwił się albo od leżenia na półce, albo jeszcze przy suszeniu.. nie wiem jak i kiedy ale tu i tak mam wyblaknięte plamy. Nie bardzo, bo zobaczyłam je dopiero w świetle dziennym, ale jednak. Ehh!
    Zastanawiam się tylko czy zafarbowanie uratuje sprawę, bo podoba mi się ten kardigan i rozpaczliwie potrzebuje nowego ciucha w szafie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, klątwa jakaś! Kiedyś dopiero po uszyciu sweterka zauważyłam, że są dwie czarne plamki na brzuchu - niesprały się, więc to musiała być wada fabryczna. A innym razem wzięłam z półki materiał uprany i złożony i bez zastanowienia wycięłam części i dopiero przy ostatniej zauważyłam, że materiał był złożony w poprzek nitki prostej i wszystko mam źle wycięte. Porażka :(

      Usuń
  2. Hmmm,mam mieszane uczucia odnośnie tego kardiganu.Na pewno rozmiar mniejszy i trochę krótszy leżałby lepiej.Materiał na zdjęciach mi się bardzo podoba,ale jak nie masz do niego przekonania,no to pech...ja kardigany uwielbiam na innych,sama uszyłam jeden i wyglądam jak w szlafroku.No cóż trzeba się z tym pogodzić i podziwiać na innych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie stwierdzam, że chyba jestem po prostu za duża na takie swetrzyska obszerne :)

      Usuń
  3. Witaj Aniu :))) Po pierwsze: podziwiam i podziwiam Twoją pracę...
    Po drugie: spróbuj ten kardigan nosić na bluzkach bez rękawów. Zazwyczaj wygląda się o wiele lepiej.
    Szew, który Ci się nie podoba, zakryj może aplikacją (modną w tym sezonie ;)).
    A materiał wykorzystałabym na kominy i czapki.. Od środka coś milusiego, a na wierzch ta szarość.
    Muszę chyba zapisać się do Ciebie na lekcje... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, kardigan leży upchnięty na dnie szafy i chyba nie ma większego sensu inwestować w niego więcej pracy i czasu.
      Właśnie myślę o wpólnym szyciu z moim dokładnym tłumaczeniem krok po kroku, więc zapraszam do obserwowania mojej strony na FB :)

      Usuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...