wtorek, 30 grudnia 2014

Mikołaj był w tym roku bardzo łaskawy!

Albo to ja byłam taka grzeczna :) W tym roku Mikołaj mi przyniósł overlocka! Cieszę się jak dziecko i każdą wolną chwilę spędzam przy maszynie, a tak właściwie to dwóch. Zostałam szczęśliwą posiadaczką overlocka Texi Pierrot. Kupiłam go w sklepie z maszynami w Gdyni i mogę z czystym sumieniem polecić ten sklep, bo pan mi zrobił półtoragodzinny instruktaż z używania overlocków.


Jechałam tam z nastawieniem, że kupimy Merylocka 848, bo tylko on był w zasięgu finansowym, a na miejscu pan mi jeszcze zaproponował maszynę firmy Texi, bo akurat miał ją w promocji. I tu był zonk, bo te maszyny różniły się dosłownie w kilku detalach i miałam zagwostkę co wybrać. Pan mi zaprezentował jak obie szyją i jak je poustawiać.



W końcu zdecydowałam się na Texi bo:

  • ma wolne ramię, 
  • prostszą wymianę stopki, 
  • pokrętła do regulacji ustawione w rzędzie po jednej stronie (Merylock miał dwa po przeciwnych stronach, a trzecie pokrętło ukryte), 
  • przycisk do zwolnienia naprężaczy nici, co ułatwia przewlekanie nici przy zmianie koloru,
  • nóż blokowany na przycisk. 
Minusem jest brak pojemnika na ścinki i dołączonych dodatkowych stopek. Tak po prawdzie to brak pojemnika mi nie przeszkadza, a stopkę do wszywania wypustek (tylko na tej mi zależało) pan dorzucił gratis :) Dostałam też lepszą pęsetę do przewlekania nici.

Tak się teraz prezentuje mój park maszynowy.


Po likwidacji biurka w sypialni (trzeba było zrobić miejsce na łóżeczko dla Młodego) musiałam się przenieść na stół w dużym pokoju.


A jak się szyje na overlocku Texi? Jak na razie to jestem zachwycona! Próbowałam już obrzucać różne rodzaje materiałów, od cienkiej dzianiny, przez zwykłą bawełnę, po grube polary i efekt jest super. Nawet nie musiałam zmieniać żadnych ustawień, żeby dostosować ścieg. Obrzuciłam też dzianinę mereżką i było to dziecinnie proste - na wszystkich pokrętłach jest oznaczenie R (jak rolowanie), co bardzo ułatwia odpowiednie ustawienie. Uszyłam już bluzkę z cienkiej dzianiny i polarowy komin dla Młodej. Na szczęście dostałam maszynę z już nawleczonymi nićmi i nie musiałam kombinować, jak to zrobić. Problem pojawił się dopiero, gdy chciałam zmienić kolor nici. Instrukcja pod tym względem nie jest zbyt wylewna, a obrazki są marnej jakości. Zastosowałam sposób pokazany mi przez krawcową z przywiązaniem i przeciągnięciem nici, ale coś mi z jedną nie poszło (oczywiście tą najbardziej skomplikowaną :) Kilka razy już mi się wydawało, że dobrze nawlekłam, a i tak zrywało nić. Dopiero mój M. zareagował na moje zgrzytanie zębami i jemu się oczywiście udało! Już wiem, kto będzie mi zmieniał nici.

Tak więc przyszły rok zapowiada się szyciowo! :D

6 komentarzy:

  1. Łał! Zazdroszczę! :)
    Łączę się w bólu w związku z pracownią a raczej jej brakiem. Mam podobnie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, marzy mi się mój własny pokój, żebym nie musiała za każdym razem wszystkiego składać...

      Usuń
  2. Nabytek wspaniały! Oby Nowy Rok przyniósł spełnienie marzeń! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie będę owijać w bawełnę - powiem to prosto w oczy, a Ty Kochana przyjmij to na klatę: ZAZDROSZCZĘ!!! :))))))))

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...