Ja jestem umiarkowanym szmatoholikiem i widok materiałów sprawia mi ogromną przyjemność - mam w kącie sypialni taką śliczną witrynkę. Ale resztki wolę jednak trzymać w ukryciu :)
Piękny widok na szmatki, nieprawdaż? |
Jak mówi stare przysłowie: gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą, tak i szyjąc, produkujemy ogromne ilości skrawków. Na początku jest tylko siateczka z każdym, najmniejszym skrawkiem - bo przecież wszystko się może przydać. Potem resztki zaczynają się wysypywać z siatki, więc lądują w kartonie pod łóżkiem. Tam już też zaczyna się przelewać, więc dochodzi kolejna siateczka upchnięta pod biurkiem, i tak dalej, aż przyjdzie chwila otrzeźwienia (na ogół wraz ze wzrostem szyciowego doświadczenia).
U mnie nawet przestrzeń pod biurkiem jest wykorzystana na maksa :) |
W tym momencie trzeba zadać sobie pytanie: czy absolutnie każdy skrawek jest mi niezbędny? Otóż nie. Jeśli nie planujemy wypychać materiałami legowiska dla psa/kota, to zdecydowanie te malutkie i nieforemne skrawki nie będą nam potrzebne. Od razu przy cięciu materiału dokonuję selekcji resztek (łatwiej zrobić to od razu, niż porządki w worach resztek odkładać na święte nigdy).
Przy segregacji stosuję poniższy klucz:
1. wyrzucam te kawałki, które:
- są malutkie i nie rokują żadnej nadziei na wykorzystanie
- pionowe, wąskie pasy
- mają jakieś wady/plamy
2. zostawiam natomiast:
- większe kawałki, z których można wyciąć np. kieszonkę, czy inną wstawkę
- poziome pasy, które mogą stać się tunelem na gumkę w spodniach, bądź plisą do wykończenia
- małe kawałki, ale z ciekawym wzorem, z którego można zrobić aplikację
- no i oczyiście wszystkie spore kawałki, z których dam radę jeszcze uszyć ubrania dla dzieci :)
A co zrobić, gdy już mamy posegregowane skrawki? Możemy uszyć duży i pojemny kosz, do którego będzie wygodnie je wrzucać :) Przy okazji można zutylizować trochę zalegających materiałów. Same plusy!
Tkaninę udającą drewniane deski nabyłam dawno temu w Ikei. Chciałam z niej uszyć torbę podróżną na jedzenie dla dzieci, ale z czasem stwierdziłam, że nie jest mi taka potrzebna :P Powstał więc kosz na skrawki. W środku wyłożony jest ceratą (ma ten sam wzór, co tkanina zewnętrzna). Ma to ten plus, że wkładane materiały się nie czepiają ścianek kosza i łatwo jest je z niego wysypać.
Wymiary kosza dopasowałam do wnęki pod biurkiem, bo tam docelowo stoi. Uchwytów nie przyszywałam, bo nie mam potrzeby częstego przenoszenia całości. Ścianki w kilku miejscach przepikowałam, aby lepiej się trzymała ocieplina - mogłam trochę gęściej przepikować, bo z okręgu zrobił się lekki wielokąt :)
Kosz usztywniony jest sprasowaną ociepliną, której kiedyś kupiłam większą ilość, bo chciałam uszyć dzieciom kosze na zabawki. Niestety takie pojemniki się u nas nie sprawdzają, bo co do nich wejdzie, to już nigdy z nich nie wychodzi. Zabawki w koszach dla moich dzieciaków po prostu nie istnieją :) Bawią się tylko tym, co jest na wierzchu, w zasięgu wzroku. Tak więc, mam spory zapas ociepliny i gdy skrawki zaczną się z tego kosza wylewać, to zawsze mogę uszyć kolejne :P
A Wy jak przechowujecie swoje skrawki?
U mnie to kartony z Ikei. Raz na miesiąc segreguję skrawki i wywalam to, co nie rokuje nadziei na wykorzystanie. Oczywiście wstępna selekcja idzie już przy krojeniu. Zostawiam też kawałki na łaty w spodniach :)
OdpowiedzUsuńO, to zazdroszczę systematyczności, bo ja jeszcze się niegdy nie zebrałam, żeby poprzeglądać stare zbiory :)
UsuńRewelacyjny kosz! Ten materiał wygląda niesamowicie naturalnie! Piękny jest sam w sobie! I jaki praktyczny!
OdpowiedzUsuńDzięki! Aż żal, że go już nie ma w sprzedaży
UsuńFajnie wygląda taki kosz. Też kiedyś kupiłam mnóstwo tej owaty sprasowanej na filtry z zamiarem uszycia koszy na zabawki dla dzieci , ale.... też się jakoś za to nie zabrałam ;-) U nas problem zabawek też istnieje- o losie - to wieczorne zbieranie po każdym kącie mieszkania i segregowanie - lego do lego, narzędzia do narzędzi, a książki do książek - brrr! ;-) Ale mamy sporo plastikowych i drewnianych skrzyń na rzeczy dla dzieci, więc jakby nie ma potrzeby na tę chwilę szyć tekstylnych koszy.
OdpowiedzUsuńCo do skrawków, bo o tym był wpis - Ty szyjesz dla dzieci, to jest i zastosowanie przechowywać te wszystkie małe ścinki, ja natomiast na bieżąco wszystko wyrzucam, zostawiając najmniejsze fragmenty, by móc uszyć przykładowo męski kaptur. Nie mniejsze. Jakoś nie jest mi tego wszystkiego żal, a szkoda mi później nerwów na przerzucanie z kąta w kąt tych wszystkich ścinków.
O widzisz, to masz porządek w materiałach chociaż. Moja dusza chomika kwiczy, jak mam cokolwiek wyrzucić :)
Usuń