czwartek, 4 lutego 2016

Metamorfoza kanapy

Gdy człowiek na gwałt musi kupić kanapę, bo wynajmowane mieszkanie nie ma mebli, a jutro goście przyjeżdżają, to weźmie byle co, jeśli tylko spełnia chociaż kilka podstawowych kryteriów. Tak właśnie było z naszą kanapą z BRW. Wygląd, szary kolor obicia i sposób rozkładania (poza niską ceną oczywiście) zadecydował o szybkim TAK. Niestety jeszcze szybciej się okazało, że wybór nie był najlepszy, bo dosłownie po kilku dniach pianka na siedzisku się koszmarnie wygniotła, a materiał się porozciągał i pofałdował. Po reklamacji pianka została wymieniona na grubszą, co tylko nieznacznie poprawiło komfort siedzenia. Ale nie tylko to sprawia, że niezbyt tą kanapę lubię.


Do obecnego wyglądu pokoju, a w szczególności pasiastego dywanu, te poduszki w esy floresy zupełnie nie pasowały. Kłuły mnie w oczy niemiłosiernie, więc postanowiłam je wymienić.

Trochę się bałam takiej grubej roboty, ale wymyśliłam sobie, że gruby, dżinsowy materiał powinien dać radę. Kupiłam więc na allegro coś, co było opisane jako dżins. Przyszło hmmm, takie lekko gumowane, dość śmierdzące i sztywne coś w kolorze dżinsowym. Pranie trochę pomogło, ale faktura i zapach nadal nie były zachęcające. Zapał więc opadł i plan poszedł w zapomnienie.
Po jakimś czasie wykonałam drugie podejście i spróbowałam odrysować od esowatego pokrowca wykrój. Jakoś nie mogłam ogarnąć narożników i znów się zniechęciłam na jakiś czas.
No ale mówią, że do trzech razy sztuka. Więc wykonałam trzecie podejście. Starego wykroju oczywiście nie znalazłam, więc zrobiłam nowy. Przykładam go do materiału, a tu się okazuje, że jednak źle policzyłam i kupiłam za mało materiału, grrr. Chwilę pomyślałam i uznałam, że tym razem tak łatwo się nie poddam. Zwęziłam wykrój, beztrosko stwierdzając, że jakoś się te poduszki upcha. No i się upchało :) Pełen sukces. Kanapa od razu lepiej wygląda, gdy przestała gryźć w oczy, a i materiał się wyśmierdział, a jego lekko gumowata powierzchnia plecom nie wadzi.


Prawda, że teraz lepiej wygląda?
Na okazję przyszłej metamorfozy kanapy uszyłam jeszcze dwie czarno-białe poduszki i jedną większą, w paski turkusowe. Zaszalałam nawet z wypustką i wszyciem zamka, więc wyglądają full pro :)



W nową konwencję wpasowała się też dawno planowana dżinsowo-warkoczowa poduszka, którą się wreszcie zmobilizowałam i skończyłam. Warkoczowy panel powstał już całe wieki temu.


Bawełnianą włóczkę sama farbowałam na spotkniu w sierpniu 2014 roku. Krótko potem zrobiłam na drutach ten panel. Ucięłam nawet nogawki ze starych dżinsów na bazę poduszki, ale coś poszło nie po mojej myśli i znów projekt poszedł w kąt, na ponad rok czasu. Ech, ten mój słomiany zapał.


Jakaś klątwa długiej zwłoki spoczywa chyba na tym projekcie, bo metamorfoza dokonała się pod koniec października zeszłego roku, a ja wam ją pokazuję dopiero teraz! sic!
Jeszcze kilka takich trupów ukrywam w szafie (czyt. na dysku mojego komputera), więc spodziewajcie się jeszcze kilku postów ze starymi tworami :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...