Na początku tygodnia Ula się rozchorowała i nie poszła do przedszkola. Siedziałyśmy sobie smętnie w domu, aż tu dzwonek do drzwi - kurier. Młoda od razu odżyła :) I ja zdecydowanie też, bo to przyszła paczka z moją wygraną z From Nord.
Paczka miała rozmiary solidne, bo kryła w sobie niesamowitą ilość cudowności.
Co kolejną rzecz rozpakowywałam, to w większy zachwyt wpadałam! A Ula za każdym razem pytała: czy to dla mnie?!
Aż nie wiem, której z nas ta paczka sprawiła większą radość :) O chorobie od razu zapomniała!
Nie było opcji, żebym się z nią nie podzieliła. Poniżej Ula ze swoimi łupami :) Zagarnęła dla siebie foremki do lodów, patyczki i słomki w kropeczki. Dla mnie został syrop karmelowy, słój i przede wszystkim druciany koszyk, do którego cały czas mi się gęba śmieje :) (Specjalnie postawiłam go sobie obok fotela, żebym mogła na niego zerkać)
Od razu też trzeba było przetestować dary :) Młoda dostała swoją ulubioną kawę inkę z syropem. Piła oczywiście ze słomki.
A ja od razu zaczęłam wymyślać zastosowania dla koszyka. Znalazłam ich tyle, że aż nie wiem, do czego go w końcu użyć :) Najpierw pomyślałam o miejscu do przechowywaniu mojej kolekcji bawełnianych tkanin.
Ale potem stwierdziłam, że chcę go mieć bardziej "pod ręką" i obecnie pełni funkcję koszyka na robótkę. Idealnie cieszy moje oko!
Tak teraz wygląda moja poranna kawa :)
Wielkie dzięki ekipie z From Nord za taką dawkę szczęścia!
Mimo, że już prawie północ, to rozochociłam się na kawę. Najbardziej ciekawi mnie zawartość tego metalowego koszyka. Ile tkanin... I są też babeczki. Widzę, że też jesteś szmatoholiczką?
OdpowiedzUsuńOj, tak, szmaty wylewają się dosłownie z każdego kąta!
Usuń