Przed wyjazdem mój M mnie zapewniał, że nie będzie padać. No cóż, mylił się:-) W nocy była burza, a potem przez pół dnia lało. Pozostaje tylko z zapałem szydełkować dalej.
Szkoda tylko, że mój kaszel przeszedł na Młodą Skrzetuską i dzisiaj była ciut niewyraźna. W sumie, to moglibyśmy już wracać. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz