środa, 31 stycznia 2018

Bluzka z wiązaniem i powrót do wykrojów z Burdy

Oj, dawno nie szyłam nic z Burdy. Na początku mojej przygody z szyciem ubrań (chyba jak każdy początkujący adept krawiectwa) kolekjonowałam wszystkie numery tego pisma. Po jakimś czasie przyszło otrzeźwienie - po co mi one, skoro nic z nich nie szyję?! Prezentowane wykroje były tak skomplikowane i nienadające się do codziennego noszenia, że po ich przejrzeniu gazeta lądowała w segregatorze i o niej zapominałam.


Od czasu, do czasu, będąc w kiosku wertowałam bieżące numery, ale nic mnie w nich nie urzekało. Lubię ubrania wygodne i proste, niekrępujące ruchów i niewymagające ciągłego prasowania, a takich burda miała jak na lekarstwo. Coś drgnęło dopiero pod koniec zeszłego roku, gdy zaciekawiło mnie wydanie listopadowe.

Moją uwagę przyciągnęła dzianinowa bluzka z ciekawym dekoltem (Burda 11/2017 model 109). Jakoś od zeszłego lata miałam ochotę uszyć coś z elementem wiązanym, więc ten wykrój wpisał się idealnie.



Bluzkę uszyłam z prześlicznego jerseyu z kolekcji Dots&spots z Miekkie.com. Wszystkie trzy kolory kupiłam na początku zeszłego lata. Pełna zapału skroiłam bluzkę z krótkimi rękawami, zaczęłam szyć, ale z jakiegoś powodu ugrzęzłam w połowie i biedaczka leży nadal nieskończona.


Z pozostałej części materiału postanowiłam uszyć tę bluzkę z długimi rękawami. No cóż, jak bym nie przekładała części wykroju, nijak nie mogłam ich wcisnąć na posiadany kawałek malinowej dzianiny. Z kolei niebieskiej nie miałam tyle, żeby starczyło na oba rękawy. Zastosowałam więc salomonowe rozwiązanie i zrobiłam jeden rękaw niebieski, a drugi malinowy. Efekt mnie bardzo zadowolił, mam nadzieję, że wygląda jak by tak miało być :)


Nawet udało mi się wykorzystać kawałeczek żółtej dzianiny na pliskę z tyłu dekoltu.


Wracając do Burdy. Wygląda na to, że idą w dobrym kierunku, bo w kolejnych numerach ze stycznia i lutego też znalazłam coś ciekawego. Może ten rok zapowiada się u mnie rokiem szycia z Burdy? Na pewno przyczyni się do tego konkurs na grupie FB Szycie Online, gdzie każdego miesiąca, przez cały rok trzeba uszyć coś z dowolnego numeru Burdy.


O ile widać zmianę w proponowanych wykrojach, o tyle ich opisy szycia nadal trącą chińszczyzną. Wydaje mi się, że trochę doświadczenia w szyciu już mam, ale czytając instrukcję doszłam do wniosku, że sposób przyszycia obłożenia jest po prostu niemożliwy do wykanania! Zrobiłam więc po swojemu :)


Tą bluzeczką rozpoczynam oficjalne przygotowania do wiosny. Marzę już o cieplejszych i jaśniejszych dniach, szczególnie, gdy chcę zrobić zdjęcia uszytych rzeczy. W domu jest za ciemno, z kolei na dworze za zimno. Niestety nie miałam wyjścia i musiałam w tej cienkiej bluzce wyjść na dwór i ekspresowo zrobić kilka ujęć, żeby złapać choć trochę światła. Było masakrycznie zimno, do tego wiał mrożący krew w żyłach wiatr. Jak widać na poniższym zdjęciu, na wodzie jeszcze jest lód. Ale nic to - złego nic bierze, więc na szczęście się nie przeziębiłam :)


Mam nadzieję, że kolejne sesje będą już w bardziej wiosennych klimatach!

3 komentarze:

  1. Super pomysł z rękawem niebieskim,dodaje uroku.Fajna bluzeczka i świetna prezencja,po minie nie widać,zeby Ci było zimno :D,ja tylko burdy wertuje w empiku ;) jakoś nie przemawiają do mnie,choć mam 2 pełne segregatory hahaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Zęby zacisnęłam i robiłam dobrą minę :P Czyli widzę, że z burdą masz podobnie jak ja :)

      Usuń
  2. Ślicznie wyszła ta bluzeczka,fajne połączenie kolorów i jeszcze ta żółta pliska przy dekolcie jest przeurocza :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...