Przyszła siostra. Przyniosła swoją starą, filcową torbę, która już wyzionęła ducha i obrus z Biedronki. Tekst był krótki - uszyj mi taką samą, z tego obrusu. (Mała dygresja: aż sprawdziłam, jak się odmienia słowo obrus i wyszło, że obie wersje są prawidłowe :)) No to uszyłam:
Któryś raz z kolei mój strach przed skrojeniem czegoś za małego zaowocował gigantycznymi rozmiarami torby :) Siostra rozmiar zaakceptowała, więc jest ok.
Torba ma szerokie dno, więc jest bardzo pojemna. Materiał jest dość sztywny, nie dawałam podszewki zgodnie z życzeniem zamawiającej. Grubość i długość uszu torby została podyktowana ilością pozostałego materiału. W sumie obrus został wykorzystany w jakiś 98%.
Siostrze zachciało się jeszcze jednej torby, ale o bardziej skomplikowanym wykroju, więc pewnie jeszcze sporo czasu upłynie zanim się do niej zabiorę.
Na razie eksperymentuję z szyciem ubrań letnich dla dzieciaków z wzorzystych dresówek. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)
Pozdrawiam Was wiosennie i życzę udanego długiego weekendu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz