Promocja na merynosy pchnęła mnie w mały szał zakupowy (to nic, że zwały wełny wysypują się z każdego możliwego kąta w domu i w piwnicy). No bo jak mogę pozbawić Młodą Skrzetuską takich cudownych wrażeń dotykowych, jakie daje mizianie merynosów? Zakupiłam więc wełenkę dla niej, a żeby nie marnować kosztów przesyłki zamówiłam od razu coś dla siebie też :) A co :)
Na pierwszy rzut poszła wełna dla Młodej:
Poleciałam od razu dwie połówki na raz. Trochę było zabawy z pilnowaniem, żeby nitki się nie plątały. Za to sama podłożyłam sobie kłodę pod nogi wybierając taki sposób dziergania, ale o tym opowiem przy okazaniu skończonego dzieła...
Przepiękne :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń_________________________________
antolka95.blogspot.com
Dodaj się do obserwatorów :)
Zapraszam do mnie na bloga, czeka tam na Ciebie niespodzianka - nominacja za fajny blog!!!
OdpowiedzUsuń