Jeśli jesteście ciekawi, co i jak można z niego uszyć, to zapraszam na poniższy wpis :)
O moich pierwszych wrażeniach po zetknięciu się z washable paper pisałam w tym poście. Po zakupie arkusza papieru z naiwnością laika rzuciłam się od razu na głęboką wodę i uszyłam z niego torebkę. Nie była to zwykła szoperka (trzy szwy i pozamiatane). Oj, nie. Ja musiałam uszyć malutką torebkę z kieszonką, przegródką i klapką. Ba, nawet wszyłam wypustkę. Szalona ja.
Pierwsze wrażenia z szycia
- papier można szyć na zwykłej maszynie, zwykłymi nićmi, uniwersalną stopką i igłą
- można go pognieść dla lepszego efektu postarzonej skóry
- jak go za bardzo wygnieciemy, to można go nawet wyprasować :) zagniecenia zupełnie nie zniknął, ale trochę się spłaszczą
Jakie błędy popełniłam?
- w pierwszym momencie ustawiłam zbyt gęsty ścieg. Powstała perforacja, jak na znaczku pocztowym - czyli groziło szybkim przerwaniem papieru. Po zwiększeniu długości ściegu już było ok
- trzeba szyć uważnie, żadne prucie i poprawki nie wchodzą w grę, bo zostają dziury po igle
- wybrałam zbyt mały i skomplikowany projekt. Papier jest dość sztywny, przez co ciężko jest dojść stopką w wąskich miejscach. Nie da się go tak powyginać, jak zwykłą tkaninę.
- w niektórych miejscach miałam do przeszycia zbyt wiele warstw papieru i tkanin i maszyna odmówiła współpracy (Nie zrażajcie się, to dopiero nastąpiło przy próbie zszycia paska, czyli cztery warstwy papieru plus gruba flizelina pomiędzy nimi - taaaak postanowiłam wzmocnić dodatkowo pasek - nie pytajcie się czemu, miałam chyba zaćmienie umysłowe!)
Ostatecznie torebka powstała, a ja nabrałam apetytu na dalsze papierowe eksperymenty.
Nauczona powyższym doświadczeniem uszyłam prostą kosmetyczkę. Wiedziałam już, że przyszycie zamka bezpośrednio do papieru i próba wywinięcia niewielkiej kosmetyczki na prawą stronę to sztuka bardzo karkołomna. Dlatego też papieru użyłam na dno, dzięki czemu kosmetyczka fajnie trzyma formę.
Papier i klej
Dzisiejszy wpis tak właściwie miał być prezentacją kolejnych papierowych eksperymentów, a tu trochę się rozgadałam na wstępie :)
Przed świętami uzupełniłam swoją szkolną wyprawkę o piórnik i igielnik. Piórnik, jak to piórnik jest wąski i długi. Nie ma w środku podszewki, bo papier jej nie wymaga - na lewej stronie wygląda tak samo jak na prawej.
Kolejnym eksperymentem była naprasowanka - bez problemu piórko przykleiło się do papieru, ale tak dla pewności jeszcze je przestębnowałam. Strzeżonego itd...
Za to igielnik maszyny na oczy nie widział :) Zarówno filc, jak i rzep po prostu do papieru przykleiłam. Przy filcu użyłam kleju do tkanin, przy rzepie kleju uniwersalnego. Oba trzymają bez zarzutu!
Do ozdobienia igielnika użyłam czarnego flamastra do tkanin. Rysowało się bez problemu - tusz się nie rozlewał i nie rozmazywał. Artysta plastyk ze mnie żaden, ale chyba wiadomo co to miało być? :)
A co zrobić ze skrawkami papieru?
Na pewno nie wyrzucić :P Papier idealnie nadaje się do wzmocnienia tkaniny w miejscu, gdzie nabijamy springi, czy napy. Wygląda super, a nic się nie ma prawa wyrwać. I nie trzeba już podklejać materiału flizeliną.
Z papieru można też zrobić fajne metki, czy wszywki. Niedawno do zamówienia otrzymałam wiele próbek Washpapy, a że u mnie nic się nie marnuje, to kawałek już wykorzystałam do ozdoby ściągacza w bluzie. Bardzo lubię takie ciekawe detale w ubraniach.
Ja jeszcze nic papierowego nie prałam, ale jak najbardziej można go wyprać, więc nie należy się bać papierowych ozdobników do ubrań, czy innych brudzących się rzeczy.
Papier dotychczas kupowałam w Miekkie.com i Washpapa. Wiem też, że jest dostępny w sklepie Tkaniny Karoliny. (Nie, to nie jest wpis sponsorowany, po prostu wiem, że na pewno o to zapytacie :))
Podsumowując - papier ma wiele zastosowań i daje bardzo ciekawe efekty, ale ma też swoje ograniczenia, które trzeba wziąć pod uwagę przy doborze projetu.
W planach mam uszycie dużej i prostej (!) torby. Chodzą mi też po głowie dalsze eksperymenty, zobaczymy co z tego wyniknie.
Wyeksploatowałaś bardzo fajnie ten papier :-) Ja uszyłam właśnie wielgachną, pojemną torbę z kieszenią ozdobną na zamek i jestem w niej zakochana! Sztywno stoi i trzyma fason nawet jak jest pusta ! W planach mam szycie kolejnej, na prezent dla mamy. Twoja mała torba jest świetna! Chyba sprawię sobie podobną z resztek papieru . Wypustka dodaje zawsze smaczku ! A ta flizelina na pasku - przezorna byłaś po prostu ;-) Aaa , a jeszcze odnośnie kleju - ja znowu używałam tego na gorąco z pistoletu. Tu znowu moja przezorność wyszła na jaw ;) W życiu nie podejrzewałam, że zwykły klej do papieru będzie trzymał!
OdpowiedzUsuńO, jestem bardzo ciekawa Twojej torby! A co do kleju - ja użyłam uniwersalnego, ale to był taki bardziej do biżuterii, metalu, gumy itp. Do papieru magic by pewnie też dał radę, ale taki w sztyfcie biurowy, to chyba jednak trochę za słaby.
UsuńHej, ja dzis odebrałam paczkę z papierem od Karoliny i zastanawiam sie co uszyć :) post bardzo na czasie. Mam pytanie, czy moczyłaś albo prałaś papier przed szyciem? Mój jest bardzo sztywny a za bardzo gnieść go nie chcę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie moczyłam, ale pożądnie wygniotłam przy szyciu torebki, przy reszcie nie gniotłam, bo chciałam mieć sztywny i gładki.
UsuńChętnie dowiaduję się o takich nowościach. Pozdrawam M
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
Usuń