Lubię nowe wyzwania. Bardziej skomplikowany wykrój, materiał z którym jeszcze nie miałam doczynienia, wyzwanie w postaci równego wszycia zamka itd. Bo szycie kolejnych dresów już nie daje tego dreszczyku emocji.
Nie pamiętam co było pierwsze - wykrój na płaszczyk w Ottobre, czy to, że siostra miała na zbyciu spory kawałek szarego softshellu. Nieważne. Grunt, że poczułam zew nowego wyzwania!
Był czerwiec, dzieci na gwałt potrzebowały krótkich spodenek na wakacje, ale kto by się tym przejmował :P
Odrysowałam wykrój, dobrałam dodatki i skroiłam co trzeba. W szyciu softshell był całkiem ok, maszyna spokojnie dawała radę, jedynie szyjąc po prawej stronie lekko się kleił do stopki (ale daleko mu do problemów, jakie miałam z szyciem ekoskóry!). Po głowie kołatała się jedna myśl - czy Ula będzie go chciała w ogóle założyć?! Zdusiłam obawy w zarodku, bo przyjemność szycia była zbyt wielka :D Och, to uzależnienie!!!
Wykrój pochodzi z Ottobre 4/2015, rozmiar 110. Od siebie dodałam podszewkę w kapturze, bo nie chciałam, aby widać było szwy. Do tego jest zdecydowanie bardziej kolorowo :) Szarość ożywiłam turkusowym zamkiem i kolorowymi aplikacjami.
Kaptur można ściągnąć gumosznurkiem. Szwy przy dekolcie i przy zamku ukryłam pod szarą lamówką. Rękawy są zakończone niebieskim ściągaczem.
Płaszczyk ma zaszewki na łokciach i na karku - fajnie go modelują, a te na łokciach zdecydowanie ułatwiają zginanie rąk :)
Jest to mój drugi raz, jak wszywałam zamek rozdzielczy (pierwszy raz nie nadaje się do pokazywania, a trzeci raz możecie zobaczyć w tej bluzie z kapturem) i bardzo się starałam, aby wszystko równo się zeszło. To właśnie wszycie zamka dostarczyło mi największych emocji!
Mój wysiłek został nagrodzony - płaszczyk zdobył jedną z nagród w konkursie "Euro Juki 2016" Szyj w domu. Tam też pojawi się moja relacja z szycia, więc zaglądajcie :)
Ula po ukończeniu dzieła płaszczyk zaakceptowała, ale jeszcze nie miała okazji go założyć (oprócz sesji, of kors :)). Pierwszy raz udało mi się coś uszyć z wyprzedzeniem - jesieni przybywaj! :D
Płaszczyk jest piękny i tak perfekcyjnie wykonany. Świetne połącenie kolorów. Przyznam, że jeszcze nie miałam do czynienia z taką materią, nawet nie znałam jej nazwy - softshell... hmmm. Aż musiałam zapytać wujka googla co on na to :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Softshell jest idealny na cienkie, ale oddychające kurtki.
UsuńNiesamowicie piękny płaszczyk, wygląda idealnie! I super dobrany kolorystycznie! Jestem zachwycona, pozdzrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło! :)
UsuńMiodzio! :D Pięknie wyszedł, a pomysł z aplikacjami genialny :)
OdpowiedzUsuńBardzo gustowny i z klasą!!! Poprostu ekstra :D
OdpowiedzUsuńSuper! Ula pięknie się prezentuje.Na pewno już miała okazję go przetestować w prawdziwych warunkach;)
OdpowiedzUsuńOMG! PRZECUDNY! I TAK PIĘKNIE USZYTY! gratulki! zazdroszczę... może w końcu uda mi sie zebrać i zmierzyć z wykrojami :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i życzę powodzenia! :)
Usuń