Żeby nie było, to dziergałam je pod koniec grudnia, tylko jakoś czasu na zrobienie wpisu nie starczyło :)
Najpierw powstał komin, jako test projektu Anny Rauf "Tress Cowl". To było moje pierwsze testowanie. W projekcie urzekły mnie te cudne warkocze :)
Wzór jest rozpisany bardzo przejrzyście, szybko można wyczuć sekwencję i dalej już leci się na pamięć.
Ponieważ do testowania zgłosiłam się dość późno, to musiałam na szybko dokupić odpowiednią włóczkę. Stacjonarnie dostępne było tylko Nakolen Nako, czyli mieszanka wełny i akrylu, a obiecałam sobie, że już nie będę niczego dziergała z akrylu. No cóż, w pośpiechu nie ma co kręcić nosem :) Niestety włóczka ma grubość nieco mniejszą niż sugerowana w projekcie, co spowodowało, że i komin i czapka wyszły dość wąskie.
Do kompletu wydziergałam też czapkę, również ze wzoru Ani "Tress Hat". Tu nie obyło się bez prucia, bo dwa razy się pomyliłam, a zauważyłam to dopiero kilka okrążeń później. Zdecydowanie nie jest prosto pruć warkocze :)
Do czapki dokupiłam futrzany pompon. Całkiem nieźle dopełnił całości. Chciałam też wydziergać mitenki, ale ta wełna jest jednak zbyt gryząca i sztywna, więc dałam sobie spokój.
Niestety przez użycie cieńszej włóczki trochę rozjechały mi się proporcje - zarówno komin, jak i czapka wyszły wąskie, ale długie. Prawdę mówiąc, założyłam je tylko raz, do zdjęć, więc chyba pójdą do sprucia :(
Na tym samym spacerze wystąpiła też chusta Nimfa. Kolejny projekt, który jest cudny, ale gryząca włóczka zdecydowanie zniechęca mnie do noszenia :( W tym roku się jednak przemogłam i kilka razy ją założyłam, tylko pilnowałam, żeby nie znalazła się blisko skóry :D
(Tak na marginesie - czapka też made by me - tu ją pokazywałam)
Spacer miał miejsce na początku lutego, więc gruba kurtka i wełniane dodatki są jak najbardziej usprawiedliwione :) Macie ochotę na kilka spacerowych, nadmorskich fotek?
Pozdrawiam Was wiosennie!
mnie się wydaje, że aż żal pruć, bo kolor i wykonanie - pierwsza klasa! Nie masz gdzieś pod ręką jakiejś młodej damy, żeby pasowało na jej obwód głowy? Bo jeśli chodzi o głębokość to zawsze może być taka a'la smerfetka ;)
OdpowiedzUsuńFakt, żal pruć. Może Ula kiedyś zechce nosić :)
UsuńPiękny komplet! Zdecydowanie w moim guście!
OdpowiedzUsuńPiękny komplet! Zdecydowanie w moim guście!
OdpowiedzUsuńBardzo zacny! I w tym plenerze prezentuje się znakomicie ;)
OdpowiedzUsuńPiękny komplet :-) Śliczny kolor i cudowne plecionki - bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dzięki, ja też się zakochałam w tych warkoczach od pierwszego spojrzenia!
UsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń