W ogóle to idea minimalizmu nie idzie w parze z szycioholizmem.
No bo jak tu się oprzeć, jak zewsząd atakują nowe, kolorowe materiały? Jak regularnie wychodzą nowe magazyny z coraz ciekawszymi wykrojami, które aż krzyczą, żeby je uszyć? No i człowiek siedzi i szyje osiągając najwyższe stany ekstazy, a potem przychodzi otrzeźwienie, gdy kolejna uszyta bluzka już się nie da upchnąć w szafie. Eh.
W zeszłym roku przeczytałam Magię sprzątania Marie Kondo i sfrustrowana stosami rzeczy atakującymi z każdego kąta staram się małymi krokami (no dobra, z braku czasu są to tip topki :)) odchudzić najpierw swoją szafę. Zgodnie z zaleceniami powinnam zrobić autoanalizę i sprawdzić, co czuję do danej rzeczy...
No cóż, wybrałam prostszą regułę - wyrzucam wszystko, czego od roku nie nosiłam, albo jest po prostu za ciasne (taa, te wszystkie słodkości do kawki w pracy). Brzmi prosto, ale w rzeczywistości nad każdą sztuką ubrania muszę stoczyć wewnętrzną batalię i przekonać się, że skoro nie pamiętałam, że coś takiego mam w ogóle w szafie, to na bank tego w przyszłości nie założę. Udało mi się na razie przejrzeć trzy półki w szafie, dzięki czemu wepchnęłam te wszystkie nowouszyte bluzy. Zdecydowanie powinnam zwiększyć tempo porządków, albo zwolnić tempo szycia :P
Materiał jest cudnie miękki, nosi się świetnie. Wykrój to oczywiście mój ulubiony z Ottobre Woman 5/2013 (był już tu i tu i tu i tu). Rękawy mocno wydłużyłam i teraz mogę powiedzieć, że jest idealnie.
I jak taka wściekle kolorowa, niepasująca do niczego innego bluza ma się wpasować w ideę capsule wardrobe? Także ten tego, idę sobie dalej czytać o minimaliźmie i stworzeniu spójnej wizualnie szafy, mając na sobie krzykliwe zaprzeczenie wszelkich minimalistycznych zasad!
P.S. No dobra, śmiechy na bok, ale faktycznie muszę zacząć szyć bardziej przemyślane rzeczy, bo jestem ucieleśnieniem poniższego mema :)
Piękna bluza. Zawsze pożeram wzrokiem takie uszytki, ale nie mam odwagi wkładać tak kolorowych rzeczy.
OdpowiedzUsuńI łączę się w bólu posiadania za małej szafy. ;)
Dziś toczę bój z przedświątecznym sprzątaniem szafy, i nad każdą rzeczą, którą mam wyrzucić płaczę...
Dzięki :) Jak mam na sobie coś kolorowego, to od razu humor mi się poprawia :) Łączę się w bólu nad świątecznymi porządkami!
UsuńNo bardzo dobrze wpasowałaś się w minimalistyczny trend.1 bluza pasuje do wszystkiego,dzięki bogatej kolorystyce,żadna inna nie jest Ci już potrzebna,hahaha ;) ale chętnie popatrze z bliska na tę z instagrama-z kieszeniami i kapturem,bo czaję się na ten fason jako sukienkę,to Ottobre woman z tego roku,prawda?
OdpowiedzUsuńW sumie racja - każdy kolor będzie pasował :) Tak, tamta bluza jest z najnowszego Ottobre, musiałam ją dużo skrócić. Ta w piórka z kominem jest w oryginalnej długości i wyszła sukienka.
UsuńBluza jest przepiękna! Rzadko noszę tak "widoczne" ubrania, ale taką bluzę bym z chęcią przygarnęła ;) W mojej szafie sytuacja jest niestety odwrotna - mam tak mało ciuchów (ciąże i skoki wagi zrobiły czystkę totalną), że nie mam się w co ubrać i wiatr hula ;) Za to mąż może pochwalić się nadmiarem ciuchów. Eh kolejne ewentualne ciąże i skoki wagi muszę zcedować na niego, to może w mojej szafie coś się polepszy :D
OdpowiedzUsuńW sumie to jesteś w dobrej sytuacji - skoro szafa pusta to jest powód do szycia nowych ubrań! :)
UsuńAle mega materiał! Sama bym taką bluzę chciała;) a co do minimalizmu, kiedyś myślałam, aby nie zmniejszać liczbę ubrań, tylko jej nie zwiększać, za każdą nową rzecz jedna wyrzucam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobre podejście! Ja już od dawna nie kupuję nowych ubrań, a z innymi rzeczami to się głęboko zastanawiam, czy naprawdę to jest mi potrzebne i najczęściej też rezygnuję z zakupu. Przynajmniej oprócz materiałów nie przybywa mi nowych gratów :)
Usuń