Historia pewnych 17 cm dresówki:
Pewnego pięknego dnia nabyłam wąski paseczek (zaledwie 17cm i to z dziurą na środku) cudnej dwustronnej dresówki. Potem się zadumałam co by tu z takiego skrawka dało się uszyć. Możliwości było proporcjonalnie do ilości tkaniny, czyli niewiele. Czapkę i komin z marszu odrzuciłam, bo Młoda ma ich już wiele, a we wszystkich na raz chodzić się nie da :) I tak sobie dumałam i rozmyślałam, a dresówka sobie czekała. Po jakimś czasie wymyśliłam pasiastą tunikę dla Młodej, ale materiału starczyło zaledwie na kusą bluzeczkę i to bez rękawów. No to zadumałam się dalej nad niepewnym losem tego pięknie rozpoczętego projektu. Gryzło mnie strasznie, bo szkoda mi było porzucić tak piękne marzenia, ale zupełnie nie wiedziałam, co doszyć na dole, aby się zgrało z całością, a jednocześnie dało efekt końcowy w postaci tuniki zdatnej do noszenia.
Jedni zabierają pracę do łóżka, a ja kładłam się spać z głową pełną pomysłów, które nie do końca mnie zadowalały. Wstałam około 3 nad ranem do karmienia Młodego i mnie olśniło! A efekt tego olśnienia możecie obejrzeć poniżej :) HAPPY END
Wykrój sukienki powstał zupełnie spontanicznie. Najpierw to miała być tunika bez rękawów, z surowymi brzegami, ale moje poczucie estetyki zaczęło wręcz krzyczeć, żebym takiej chałtury nie odwalała. To zrobiłam plisę na dole sukienki. Potem dołożyłam też plisę przy dekolcie. No i miałam zonk co zrobić z podkrojem pach. Surowych zostawić nie mogłam, a nie bardzo wiedziałam jak je inaczej odszyć. W końcu zdecydowałam się na rękawy i nieźle się nagimnastykowałam, żeby je dopasować do takich głębokich wycięć.
Ambitnie wszyłam kieszenie z granatowej bawełny - i chyba ten element cieszy Młodą najbardziej :)
Znalazłam fajny tutorial na proste zrobienie plisy na dole sukienki. Wystarczy magicznie podłożyć dół i przeszyć owerlokiem. Nie trzeba kroić osobnych pasków materiału, ani fastrygować. Szkoda, że ten tutorial znalazłam dopiero po skrojeniu sukienki, bo miałam za mały zapas i przez to plisa wyszła bardzo wąska. Ale następnym razem na pewno też zastosuję ten sposób :) W innej kolejności wszyłam również plisy rękawów. Przy takich małych rozmiarach ciężko manewrować wąskim rękawem przy doszywaniu plisy, a dzięki tym wskazówkom tym razem nie było z tym żadnego problemu.
Uli sukienka się bardzo spodobała i założyła ją zaraz po uszyciu. Pewna sukcesu założyłam ją jej dzisiaj do przedszkola. Do tego pasujące rajstopy i rozpinany sweterek. Po powrocie z przedszkola Ula mówi:
- Powiedziałam paniom, że mama mnie dzisiaj dziwnie ubrała.
To się pytam dlaczego.
- No bo mam sukienkę i sweterek.
...... Taaa, masz matka za swoje, jak ciągle dziecko w getry ubierasz :)
Nawet udało mi się zrobić Uli kilka zdjęć, zanim zaczęła się kręcić i podskakiwać :)
Sukienka śliczna! I materiały też genialne. Co do rękawków to wielkie brawa!
OdpowiedzUsuńCórka jest też słodka :)
świetnie wybrnęłaś :) ja też mam mnóstwo kawałeczków - może uda mi się kiedyś coś podobnego z nich zrobić :)
OdpowiedzUsuńJa już mam chyba więcej resztkowych materiałów, niż takich całometrowych :)
UsuńBrawo za rękawy! Małe ciuszki są super w tym względzie, że można je zrobić prawie z niczego :) Z ciekawości sprawdziłam ten patent z overlockiem i jest po prostu genialny!! :D
OdpowiedzUsuńAż żal, że dzieci szybko rosną i będzie potrzeba coraz więcej materiału!
Usuń