Czasem jest tak, że nawlekę koralików za dużo i potem żal je ściągać z nici. Zwłaszcza, że kolory są już wymieszane, a ja nie mam zapędów kopciuszka do wydziubywania i segregowania tycich bestii :) Tak więc powstają cieniutkie sznurki - czasem starczy na cztery koraliki, a czasem nawet na pięć. Z takich resztek powstała dzisiejsza bransoletka.
W projekcie udział wzięły:
- dwa węże z resztek po breloczkch: tym i tym.
- rzemyk z lampworkiem od Yennene i kuleczkami
- łańcuszek, który w sumie mało widać :)
- zapięcie magnetyczne w formie kulki
Wyszło dosyć na bogato :) Efekt mnie bardzo zadowala, więc pewnie to nie będzie ostatnia taka! W rzeczywistości kolory bransoletek koralikowych dość mocno się różnią - jedna jest ciemniejsza i przygaszona, druga bardziej się mieni i błyska. Na zdjęciach wyszły prawie identycznie :(
A Wam się podoba?
Matko, znowu te koślawce! :D :D :D
OdpowiedzUsuńHe he, jeszcze trochę ich mam :)
Usuń