Hołduję zasadzie, że telefon powinien kosztować 1zł. No cóż, operatorzy już tak nie myślą :( Albo wymagają wzięcia jakiś horrendalnie wysokich abonamentów, albo każą sobie słono dopłacać za ciut lepszy telefon. Ponieważ mój ostatni nie wytrzymał zainteresowania Młodej Skrzetuskiej i zaczął ostatnio strajkować, mój M. namówił mnie na zakup nowego - ma się rozumieć wypasionego. I wszystko było by fajnie, gdyby nie to, że jest wieeeelki. No po prostu paletka do pingponga :)
Oczywiście jest zbyt wielki do starego pokrowca, więc czym prędzej trzeba było uszyć mu nowy!
Znalazłam w zapasach od teściowej mojej jedynej coś na kształt sztucznej skóry zamszowej (?), która idealnie nadała się do tego projektu. Miałam stracha, czy maszyna sobie poradzi, ale przeszyła to jak złoto :)
W ramach ozdobnika wystąpiła turkusowa tasiemka, którą kiedyś kupiłam bez pomysłu co z nią zrobić - po prostu urzekła mnie swoim kolorem i wzorem. No nie mogłam się jej oprzeć! Powiem nieskromnie, że wyszło super :)
A ponieważ do sklepu udaliśmy się razem z Młodą Skrzetuską, to ona zainteresowała się najbardziej czerwonym elementem na wystawie :) Gdy ja nie mogłam się zdecydować co do koloru obudowy, to pan sprzedawca żeby przyśpieszyć moją decyzję dorzucił gratis dla Młodej wielką słuchawkę telefoniczną :) Najśmieszniejsze, że ona faktycznie działa!
Młoda Skrzetuska weszła już w fazę "ja sobie pójdę w swoją stronę i mam w nosie, że wy chcecie iść w inną" :) A wygląda to tak:
Czasem jednak zechce do nas dziarsko dołączyć :)
:D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz