poniedziałek, 15 stycznia 2018

Szycie dla dzieci

Witajcie w Nowym Roku! Tak się składa, że pierwszy wpis powinien być podsumowaniem całego zeszłego roku, ale ja nie przepadam za takim rachunkiem sumienia :) U mnie będzie to bardziej przegląd tego, co uszyłam dzieciom w drugiej połowie roku, a nie pokazałam na blogu. Oj, jest tego całkiem sporo!


Kto mnie śledzi w mediach społecznościowych to na pewno już to wszystko widział, bo tam staram się w miarę na bieżąco pokazywać, co udało mi się uszyć. Wynika to z tego, że jest mi szybciej i prościej wrzucić fotkę i parę słów, niż mozolnie obrabiać zdjęcia i pisać wpis na bloga, bo to się tak długo ciągnie, że mam kolejkę niepokazanych rzeczy jeszcze od wiosny zeszłego roku! :)


Na początek w miarę świeży uszytek, czyli sportowa torba, którą uszyłam w gwiazdkowym prezencie dla Uli - początkującej gimnastyczki. Chodziło mi o to, żeby była nieduża i lekka, żeby dziecko z przyjemnością ją nosiło. Skorzystałam z gotowego wykroju (link znajdziecie tutaj), wykorzystałam też zalegające w szafie materiały - białą ekoskórę i różowe płótno bawełniane.



Z przodu torby naszyłam małą kieszonkę, ozdobioną naszywką z baletnicą i kawałkiem odblaskowej wypustki (pozostałość po softshellowej kurtce). Ula nic się nie zorientowała, że to moja robota, a nie elfów, bo skomentowała tylko: "A my też mamy taką naszywkę z baletnicą. To co teraz z niej uszyjesz?" :)



Reszta uszytych rzeczy, to oczywiście ubrania. Czy Wasze dzieci też tak szybko rosną? Szczególnie Bartek rośnie jak na drożdżach - ledwo jedną partię spodni mu uszyję, a już z nich wyrasta i muszę szyć od nowa.
Na początku października uszyłam mu dwie pary dresów, bo nie dało się już dłużej ukrywać, że świeci gołymi kostkami. Jakie było moje zdziwienie, gdy stwierdziłam, że już mi pół metra materiału nie wystarcza i muszę sztukować!


Co w sumie, na złe tym spodniom nie wyszło :)


Kolejną palącą potrzebą były nowe piżamy do przedszkola, bo o ile latem nogawki kończące się lekko za kolanami nie przeszkadzały, to zimą, to już trochę obciach :)
Udało mi się zużyć jeszcze trochę półmetrowych kawałków zalegających dżersei i resztek ściągaczy.


Nadchodząca jesień przypomniała mi też, że należałoby zaopatrzyć dziecko w jakieś cieplejsze, wiatro- i deszczoodporne spodnie. Uszyłam więc spodnie softshellowe. Posiłkowałam się wykrojem na zwykłe dresy - po prostu wzięłam rozmiar większy i na dole nogawek nie wszywałam ściągacza, a zrobiłam tunel na gumkę.



Nawet zrobiłam kieszenie, bo Młody już jest w takim wieku, że lubi upychać zabawki po kieszeniach :)


Softshell w wieloryby został mi po uszyciu wiosennej kurtki dla Bartka (tu możecie ją zobaczyć). Z kurtki chyba jeszcze nie wyrósł, więc może tegoroczną wiosnę przywita w pełnym, wielorybim uniformie :)


Listopad przywitał mnie kolejnym wyzwaniem - mianowicie na FB przeprowadziłam akcję "Nie kupuj dziecku bluzy, uszyj ją sama", w której szyłyśmy razem bluzy dresowe. Ale o tym napiszę więcej w osobnym poście.


W grudniu pojechaliśmy pierwszy raz z dziećmi na narty, więc trzeba było uszyć im ciepłe bluzy, a Bartkowi kolejne, dłuższe spodnie dresowe.


Bluzy powstały z dresówki drapanej, więc są mega cieplutkie. Miał to być szybki projekt, na jeden wieczór przed wyjazdem, ale Ula zażyczyła sobie kangura, takiego, jak ma Andrzej. Hmm, zonk. Co to kangur?! Po krótkim śledztwie i krzyżowym ogniu pytań udało mi się dojść do tego, że chodziło jej o kieszeń kangurkę :)


Dresy dla Bartka miały być ekstra ciepłe, więc wygrzebałam jeszcze trochę resztek dresówki drapanej i powstały takie spodnie. Kolory kojarzą mi się lekko piżamowo, więc doszyłam aplikacje (również po to, aby łatwiej było odróżnić przód od tyłu, bo ze względu na brak czasu zrezygnowałam z szycia kieszeni)

Ta czarna plama, to aplikacja z żarówkami - z bliska je widać :)
I mimo, że przedłużyłam nogawki, to po założeniu spodni okazało się, że są takie akurat i za tydzień będą już pewnie za małe :P Lekko wnerwiona, usiadłam po świętach do maszyny, wzięłam wykrój o rozmiar większy i do tego przedłużyłam nogawki o dodatkowe kilka centymetrów. No, te spodnie powinny starczyć na trochę dłużej :)


A w razie, gdyby jednak za szybko z nich wyrósł, to mogę wypruć gumkę z dołu nogawek i doszyć szersze ściągacze :)


Pierwszy raz wypróbowałam naprasowankę z Aliexpress. Zobaczymy, jak się zachowa po kilku praniach. Mam nadzieję, że będzie ok, bo mam już na oku kilka fajnych wzorów na bluzy!


Po tym zestawieniu wydawać by się mogło, że szyłam głównie dla Bartka, ale dla Uli też się coś trafiło. Uszyłam kilka par getrów, które nawet się na porządne zdjęcia nie załapały.
Był też słoneczny t-shirt, ale aż się go boję pokazywać przy tej szarudze za oknem :)


Rok 2017 zakończyłam uszyciem bluzy, z panelu, który bardzo długo leżał, bo nie miałam go z czym połączyć. Czekał tak długo, aż Ula z niego wyrosła i musiałam dół dosztukować. Chyba źle nie wyszło?




Uff, to by było na tyle w temacie dziecięcego szycia A.D. 2017 :)

***
Tak się zastanawiam, czy jeszcze czytacie wpisy na blogu? Mam wrażenie, że teraz wszyscy siedzą na Facebooku i Instagramie, na szybko przeglądając zdjęcia i nikomu za bardzo się nie chce poświęcać czasu na przeczytanie całego wpisu na blogu. Mam rację, czy nie? Dajcie znać w komentarzach, czy czytacie i warto poświęcać czas na pisanie na blogu!

12 komentarzy:

  1. Ja czytam zawsze do końca! Ale ja wszystko zawsze czytam do końca i bardzo lubię podglądać Twoje twórcze wytwory!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam bloga, nie mam Insta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się i zachęcam do częstszego komentowania! :)

      Usuń
  3. takie maluchy to bardzo wdzięczni "klienci" Szycie dla nich... a potem ich entuzjazm na widok nowej rzeczy to sama przyjemnośc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się z Tobą zgadzam! :)

      Usuń
    2. aaa... i wiem doskonale co masz na myśli pisząc o blogowaniu. Bo sama prowadzę bloga od kilku lat. Wiem ile kosztuje czasu przygotowanie kazdego wpisu, szczególnie, kiedy zależy nam na jakości. Natomiast obsługa instagrama czy fb to zaledwie parę minut. Jednak każda forma wirtualnej prezentacji znajduje swoich fanów. Niektórzy wręcz nie lubią tych ekspresowych form. Blog daje większą więź z obserwatorami... może więcej wytchnienia i spokoju. Jednym słowem wszytko ma swoje plusy i minusy ;)

      Usuń
    3. Jeszcze bym dodała, że treści z FB są bardzo ulotne, a co jest napisane na blogu, to tam zostaje i można do tego wracać. Może dla tych plusów warto poświęcić czas na napisanie posta?

      Usuń
  4. Wiesz ja staram się czytać różne blogi na tyle, na ile mi czas pozwoli. Ale zauważ że jestem również blogerką, więc to chyba naturalne... Również mam wrażenie że łatwiej i szybciej jest zyskać odbiorców na insta/fb niż rzeczywiście na blogu, aczkolwiek blogowanie ma taką przewagę nad portalami społecznościowymi, że można tutaj szczegółowo coś opisać, opowiedzieć i pokazać więcej detali.
    Wszystkie Twoje dziecięce ubrania i akcesoria są na wysokim poziomie :) Czego chcieć więcej. Dzianinka dla dzieci Cię po prostu lubi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Też lubię blogowanie za to, że można dużo więcej napisać i pokazać, tylko żeby znalazł się jeszcze ktoś, kto to przeczyta :P

      Usuń
  5. Super,że i tu się pojawiasz,miło się czyta,fajnie ogląda i korzysta z rad i wskazówek.Ja bardzo lubię blogi,choć mój też już zarósł pajęczyną,mimo,że nie lenię się szyciowo ;)
    Wszystkie uszytki cudne,widać po zdjęciach jak dzieci rosną.Ula już prawie nastolatka;) Bardzo mi się podobają Twoję połączenia dzianin,ja też muszę wykorzystać zalegające resztki ;) Bluzy fajne, portki i ładne i praktyczne. Brawo Ty! Super mama:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Takie komentarze to miód na moje serce i przynajmniej wiem, że warto się starać! :)

      Usuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...