Nadszedł maj i znów wywiało nas pod palmy :) A że każdy wyjazd musi być poprzedzony gorączkowym szyciem, tak też było i teraz. Jeszcze w marcu dostałam od teściowej piękny materiał w łączkę i od razu wiedziałam, że powstanie z niego torba. Zaraz po powrocie zabrałam się za szycie, ale jak zwykle zapał opadł pod koniec. Prawie skończona torba przeleżała ponad miesiąc! Standardowo kończyłam ją w dzień wyjazdu :)
Torba jest przeogromna! Po naładowaniu wszystkich potrzebnych rzeczy na plażę nie jestem w stanie jej unieść! Jest nawet większa od Młodej :)
Ścianki usztywniłam fizeliną. W środku jest nawet podzewka z kieszonkami (jedna nawet z zamkiem! ), ale jej nie pokażę, bo materiał jest niebieski w gwiazdki i pasuje jak pięść do nosa, ale innego pod ręką nie miałam :)
Do torby powstał wcześniej energetycznie zielony breloczek z koniczyną i dzwoneczkiem.
Torba jest BOSKA i zupełnie nie rozumiem dlaczego nie jest moja! Sister
OdpowiedzUsuńBo dla ciebie będzie mniejsza :)
Usuń