środa, 5 stycznia 2011

Uwiłam wianek

Dawno, dawno temu uwiłam wianek. Z gałązek, opleciony kremowymi pasmami trawy jakiejś tam. I tak sobie leżał i leżał, i czekał na zmiłowanie. Nie miałam zupełnie pojęcia co z nim dalej zrobić. Już miałam go nawet wyrzucić bo denerwowało mnie przekładanie go z kąta w kąt. A tu przed świętami ni z tego, ni z owego przyszło natchnienie - ubrać go w białe piórka... Zapał twórczy mnie ogarnął, ręce rwały się do roboty, a tu wianka nie ma. Zginął, przepadł, diabli wzieli. Zaczełam się nawet podejrzewać o skleroze - może go wyrzuciłam w trakcie przeprowadzki? Sprawę uratował M: "Przecież wianek leży na szafie i zawsze spada, jak chcę zdjąć pudło z szafy" powiedział. Uff, błogość na mnie spłyneła i z błyskiem w oku zabrałam się do dzieła. Wianek został ukończony:


W bajce udział wzięły: białe sprężyste drewienka, plastikowy sznur korali ze sklepu indyjskiego, transparentne koraliki wszelakie, drucik srebrny, w roli głównej - białe pióra, w roli drugoplanowej trochę brokatu. Wieczorna pora opowiadania bajki nie służy robieniu zdjęć i nie oddaje w pełni urody wianka.

THE END :)

3 komentarze:

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...