czwartek, 27 sierpnia 2015

Milutka kamizelka

Przygotowań do jesieni ciąg dalszy. Tym razem trafiło się Młodej :) Uszyłam jej ciepłą kamizelkę z kapturem. Uwaga - jest porażająco różowa! Zdjęcia należy oglądać przez słoneczne okulary, jeśli nie chcecie zostać oślepieni. Oglądacie na własną odpowiedzialność :)


Kamizelka powstała z połączenia burdowych wykrojów. Baza to zwykła bluzka, którą rozcięłam z przodu i dodałam zapas na zapięcie, a kaptur pochodzi z innej kurtki. Wierzchnia warstwa to super miły i mięciutki sztruks z FreeSpirit Fabrics od B-Craft, natomiast wewnątrz jest jeszcze bardziej mizialny, dwustronny polar minky. Kamizelka wyszła mega ciepła i przytulaśna. Aż sama bym ją chętnie przytuliła :)


Zapinana jest na miękkie i delikatne rzepy od Nolle. Nie mam niestety napownicy, a zamka nie chciałam wszywać przy takim długowłosym polarze - już widzę, jak by włoski co chwilę się wcinały w zamek, a ja z pieśnią na ustach i szaleństwem w oczach bym próbowała ją zapiąć, spiesząc się rano do przedszkola, grr. A tak, jeden ruch ręką i kamizelka sama się zapina. Ula przeszczęśliwa, a moje zdrowie psychiczne uratowane!


Obowiązkowo są kieszenie, których na tym wściekłym deseniu nie widać, musicie więc mi uwierzyć na słowo :)


Zależało mi, żeby nie było widać nigdzie szwów i trochę się przy tym namęczyłam, ale było warto! Kamizelka w zamyśle miała być dwustronna, ale szyki popsuł mi brak materiału, eh...


Sztruksu nie starczyło na kaptur - niestety materiał był szeroki zaledwie na 1,10 m, zamiast standardowych 1,5 m. Na szczęście polar jest dwustronny - zarówno na prawej, jak i na lewej stronie jest tak samo włochaty. Jedynie szew na środku kaptura zrobiłam francuski, żeby jednak jak najwięcej bebechów ukryć.


W środku doskonale widać, czemu kamizelka nie może być dwustronna - miałam za wąski kawałek polaru :( i nie starczyło tym razem na wysokość. Poradziłam sobie dosztukowując resztkowy pasek sztruksu. Niezłą łamigłówkę sobie zafundowałam, ale u mnie nic nie jest proste! Jak by się ktoś pytał, to tak miało być! :)


Jeszcze mały rzut oka na wnętrze kamizelki - jestem z siebie mega dumna, że tak ładnie udało mi się ją wykończyć.


Obowiązkowe zdjęcie na modelce - niestety robione w ciemnym lesie, telefonem, więc nie powala jakością.


Jedynie nie podoba mi się, jak kaptur się układa. Chyba ten wykrój był jednak nienajszczęśliwszy. Ktoś może mi doradzić, jak go można uratować?


wtorek, 25 sierpnia 2015

Hurtowe szycie spodni

Lato jakoś szybko się skończyło, przynajmniej tu, u nas nad morzem i z dnia na dzień się okazało, że na krótkie spodenki już jest za zimno, ale jeszcze za ciepło na spodnie jesienne. Musiałam więc szybko zaopatrzyć Bartka w nowe gatki i to w ilościach niemalże hurtowych :)


W sumie powstały trzy pary - czwarte, w miśki uszyłam już jakiś czas temu, ale jeszcze ich tu nie pokazywałam. Widać od razu różnicę w rozmiarze. Nowe spodenki szyłam już o rozmiar większe, bo mają starczyć jeszcze na jesień co najmniej :)


Wykrój to nieśmiertelne spodenki baggy z burdy - szyłam je już tu i tu i tu w wersji krótkiej.


Dresówka w lisy to moje najnowsze odkrycie i chociaż miałam nie kupować nowych materiałów, to się nie mogłam oprzeć :) Z zielonymi ściągaczami tworzą fajną, leśną całość :)


I już standardowo tasiemka dla taty z oznaczeniem przodu gatków :) Pewnie tego na zdjęciu nie widać, ale na tasiemce są ptaszki, dla dopełnienia leśnego looku :)


Druga para powstała tak troszkę z resztek dresowych. Miałam wąski pasek szarego, cienkiego dresu, więc nogawki uzupełniłam wąsami, bo to jednak miały być długie spodnie, a nie krótkie. Do tego resztka czarnego ściągacza. Na pas już nie starczyło, więc tu też poszły wąsy. Z kolejnego skrawka wąsów powstały atrapy kieszeni - dla wyróżnienia przodu spodni (patrz pkt 1. tata ubiera dziecko :))




Ostatnia para powstała z najcieńszego, żółtego dresu. Do tego szare ściągacze i wąsate łaty na kolanach, żeby jakoś ten jasny kolor uchować, bo jak się okazuje po ubraniach pełzającego Młodego, to u nas za czysto nie jest :) Cóż mogę na to poradzić, że wolę szyć niż sprzątać :)


Przy naszywaniu łat trochę mi się materiał pofałdował, przeprasowanie tylko trochę poprawiło sytuację.


I jeszcze wszystkie spodnie w komplecie, bo jestem z nich niesamowicie dumna :)


Przynajmniej na razie Młody nie marudzi i chętnie nosi rzeczy uszyte przeze mnie, bo Ula jakoś niechętnie zakłada moje uszytki. I wcale nie pomaga to, że rzeczy uszyte z Burdy wychodzą za duże, grr.



To spodni już chyba Bartkowi starczy, zabieram się za szycie czapek...

piątek, 21 sierpnia 2015

Różowa zwiewna

Wzięłam byka za rogi! Czyli pocięłam cienką i delikatną dzianinkę, której się bałam ruszać i szyć na moim antycznym Łuczniku, bo wiedziałam, że to będzie katastrofa. No, ale nowa maszyna zobowiązuje i daje nowe możliwości, więc już nie miałam więcej wymówek i musiałam coś uszyć z tego materiału. Padło na tunikę z Diany Moda nr 3/2015, model 13M.


Materiał pochodzi, jak zwykle z końcówek, więc starczyło go tylko na bluzkę, a nie tunikę. W dodatku karczek musiałam już wykroić z innego materiału. Z resztą, wyszło chyba na dobre, bo bluzka zyskała na wyrazie.


Model ma dwie zakładki na przedzie, pod karczkiem i dwie zaszewki na plecach, przez co bardzo ładnie leży (przynajmniej moim zdaniem :))


Jedynie podkrój pach, jak dla mnie jest zbyt głęboki, bo nie lubię, jak mi stanik widać. Na pewno to skoryguję przy kolejnym szyciu z tego wykroju. Tak to jest, jak się szyje samej dla siebie i nie ma się pod ręką żadnego manekina, na którym można by sprawdzić w trakcie szycia, jak ciuch leży. No, ale taki manekin to moje marzenie, zaraz po osobnej pracowni :)


Dół bluzki wykończyłam najprostszym i ostatnio moim ulubionym sposobem, czyli zrolowałam na overlocku :) Dzięki temu zwiewny materiał stał się jeszcze bardziej zwiewny i falujący, bo żadne podłożenia go nie obciążają.


Mini sesję zdjęciową zrobiliśmy w tężniach w Inowrocławiu. Tak się pięknie prezentują bez mojej osoby na pierwszym planie :)




A w pijalni wód była mała niespodzianka w postaci rekonstrukcji chaty ludowej. Lubię takie smaczki :)



Ula chyba nie potrafiła sobie wyobrazić do czego takie coś służyło :)


Pozdrawiam wszystkich wakacyjnie!
Zdradzę jeszcze, że właściwa sukienka z tego wykroju już się uszyła i czeka tylko na obfocenie :)

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

PasteLove

Wygląda na to, że od zeszłego roku jestem wierna dwóm kolorom: pudrowemu różowi i mięcie. W zeszłym roku powstały dwie jadeitowe bransoletki w tych kolorach, a w tym roku wydziergałam różową chustę. Następna powstała pastelowa bransoletka:


Zapinana na szeroki i mocny magnes - taką opcję lubię najbardziej, bo mogę sobie sama założyć bransoletkę. Jednocześnie to zapięcie jest wyjątkowo silne i nie ma opcji, że się rozepnie i ją zgubię.


Główną ozdobą bransoletki jest ceramiczny walec. Podobną zrobiłam już wcześniej, ale spadła mi na kafelki w łazience i szkło się potrzaskało.


Ta bransoletka jest jej lustrzanym odbiciem, jeśli chodzi o kolory. Jedynie zwiększyłam częstotliwość różowego paska koloru - tak jest chyba lepiej?


Tak się prezentuje cały komplet - mój ulubiony zestaw tego lata :) Właściwie nie tylko mój, bo Bartek też się lubi nimi bawić :)


Mam problem z nazwaniem tego koloru, bo mi bardziej pasuje miętowy, ale koraliki są sprzedawane jako turkusowe. Co o tym sądzicie?


Tak na marginesie -różową koszulkę uszyłam przed samym wyjazdem na długi weekend, pokażę ją wkrótce :)


Na weekend pojechaliśmy do rodziny na wieś i odwiedziliśmy między innymi Inowrocław i pijalnię wód. Była tam fajna dekoracja, której Ula się nie mogła oprzeć, a ja nie mogłam nie zrobić jej zdjęć :)



I jeszcze nasze cienie, jedyne, którym nie przeszkadzał żar lejący się z nieba!


piątek, 14 sierpnia 2015

Balonowe spodnie

Nad morzem upał aż tak nie szaleje, więc pełzającemu po podłodze dziecku potrzeba cienkich spodni z długimi nogawkami. A tak się złożyło, że w ciemno kupiłam na allegro dzianinę bawełnianą w dziecięcy wzorek, która okazała się być bardzo cieniutka, czyli w sam raz do tego projektu :)


Wykrój to już sprawdzone wcześniej burdowe spodnie baggy (były już tu i tu).


Dla tatusia wszyta tasiemka oznaczająca przód spodni :)


Nogawki zakończone plisą z tego samego materiału, szytą tym samym magicznym sposobem, co przy tej sukience - jest idealny przy takich małych obwodach.


Spodnie są idealne na naszą wietrzną plażę :)


Jeśli jesteście ciekawi czemu plaża taka pusta i bez żadnych parawanów, to odpowiedź jest prosta - przed osiemnastą się tam nie pojawiamy :)


Mały akrobata najbardziej się lubi wspinać na moje nogi :)


A tu bonusowo wyścig dzieciaków - to ostatnio ich ulubiona zabawa :)


Materiału mi jeszcze trochę zostało i tak dumam, co by z niego jeszcze uszyć. Trochę w dotyku jest ślisko-zimny, więc na koszulki się za bardzo nie nadaje. Myślę o jakimś kocyku, ale tych Młody ma już całkiem sporo. Po dwóch praniach materiał zrobił się przyjemniejszy, więc może dam mu jeszcze szansę. Co byście mi doradziły?

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...